W wielu językach Wschodu bałwan oznacza wojownika i bohatera, dlatego Słowianie nazywali tak posągi swoich bożków.
Ale gdy nastał 966 rok i Mieszko ochrzcił nasz kraj, a jedyną słuszną stała się wiara w jedno bóstwo, bałwana nazwano głupcem, klocem, pozbawionym rozumu stworem. Wtedy – być może – narodził się pomysł lepienia figury przypominającej człowieka, symbolizującej zimę. Miłej, choć niemądrej, która jak w baśni Andersena marzy o tym, by posiedzieć przy piecu…
Kto się nie bawił w lepienie bałwana? Trzy kule ze śniegu, oczy z węgielków, nos z marchewki, na głowie stary garnek lub wiadro, w ręce miotła. A może szyszki, kamyki, kolorowe piłeczki, stary kapelusz i gałąź? Wybór należy tylko do nas! Każdy może ulepić w ogrodzie swojego bożka zimy i pożegnać go, gdy przyjdą roztopy.
Ale nie wiadomo, jak długo jeszcze, bo w USA niejaki Ignacio Marc Asperas opracował technologię budowy bałwana idealnego i opatentował ją w urzędzie!
Obawa, czy gdy ulepimy bałwana o zbyt idealnych proporcjach, zawłaszczymy prawa autorskie Asperasa, nie powinna nas jednak męczyć. Wystarczy, że nasi strażnicy zimy będą zabawni i kolorowi!
red.
fot. hutterstock