Ku czci sołtysów
To święto (11 marca) ostatnimi czasy staje się coraz popularniejsze. I słusznie, bo dobry sołtys to skarb – trzeba go hołubić, ile wlezie.
Wiadomo o tym już od XII wieku – tak daleko w przeszłość sięga historia tego stanowiska. Na początku sołtysa wybierał i przyporządkowywał do danej wsi pan feudalny z przykazaniem, żeby pilnował jego interesów. Sołtys dbał, by wieś przynosiła jak największy dochód – miał więc ogromną władzę i roboty po uszy. W zamian gwarantowano mu udział w zyskach i prawa do posiadania np. młyna, jatek czy karczmy. Aż do końca smętnej ery pańszczyzny (czyli do mniej więcej połowy XIX wieku) sołtys głównie nadzorował i egzekwował.
Potem jednak przeszedł na stronę chłopów i od tamtej pory to ich, a nie pana, dobrobyt ma na uwadze. Dziś mamy w Polsce prawie 30 tysięcy sołtysów i ponad 12 tysięcy sołtysek (liczba pań wciąż rośnie!), którzy w swoje święto mogą liczyć na dowody uznania i brać udział w zorganizowanych specjalnie na ich cześć biesiadach, spotkaniach oraz konkursach pod roboczym tytułem „sołtys roku”. I choć w czasach kryzysu za nagrodę musi wystarczyć ozdobny dyplom, bukiet oraz gromkie „Sto lat”, nikt nie narzeka.
Tekst: Weronika Kowalkowska
Fotografie: Fotochannels, Getty Images/Fpm, Zenon Żyburtowicz/East News, Michał Kość/Reporter, Sergio Moraes/Reuters/Forum, Andrzej Sidor/Forum, shutterstock.com, Wikipedia