mandale rękodzieło

Kobieta, która rozmawia z roślinami. Zobacz niezwykłe mandale z Warmii

Rzemiosło

W świecie, w którym tempo życia nieustannie przyspiesza, są tacy, którzy potrafią je zatrzymać – wsłuchać się w szum traw, w rytm przyrody i głos serca.
Jedną z nich jest Mayra Wojciechowicz – aktywistka ekologiczna, filozofka i artystka, która z roślin, piór i nasion tworzy niezwykłe mandale.
Każda z nich ma własną historię, energię i sens.

reklama
mandale rękodzieło

Mandalamia – miejsce, gdzie natura mówi głosem serca

Aktywistka ekologiczna, magistra filozofii, kulturoznawczyni, tworzy mądre mandale z intencją dla wszystkich, którzy czują potrzebę zrozumienia tego, co niesie życie, a czasem pragną też zmiany…

Pracownia Mandalamia Mayra Wojciechowicz w małej wiosce na Warmii tworzy przepełnione magią mandale z roślin znalezionych na polach i w lesie. mandalamia.pl
Mayra sama wybrała sobie imię. Uznała, że skoro przez 40 lat nie polubiła poprzedniego, czas je zmienić.

Przyjaciółka poleciła jej numerolożkę, która przygotowała całą listę imion.
– Mayra to było jedyne, które umiałam przeczytać – śmieje się – reszta propozycji wydawała się zbyt zakręcona nawet dla mnie.
Bo tak naprawdę Mayra poszukuje prostych rozwiązań, płynących z głębi natury.

mandale rękodzieło

Od Nowego Jorku do dzikiej natury

Długie lata spędziła w miejskich dżunglach…

Pochodzi z Gdańska, studiowała w Poznaniu, potem mieszkała w Warszawie, Łodzi, a nawet w Sydney i Nowym Yorku, i cały czas marzyła o lesie, takim prawdziwym, żeby móc jeszcze przed śniadaniem wyjść w kapciach na grzyby.
Teraz tak ma, mieszka pośród starych drzew i zagajników razem z mamą i czeredą zwierzaków. I tworzy magiczne mandale z tego, czym obdarowuje przyroda i z jej niezwykłych opowieści.
A Mayra umie rozmawiać z roślinami, a właściwie ich słuchać, bo, jak powiada, one gadają do niej.

Zobacz też: Dzikie barwy – kolory, których nie znajdziesz w sklepie

mandale rękodzieło

Pierwsze mandale i niezwykłe intencje

Dlaczego właśnie mandale? – Samo słowo pochodzi z sanskrytu i oznacza krąg życia, cały świat – opowiada.
– Według Junga obraz przedstawiony w kole najlepiej współgra z ludzkimi emocjami. Pierwszą mandalę ułożyła dla przyjaciółki w prezencie ślubnym; z roślin zebranych na Krecie, gdzie Mayra, zamiast zwiedzać zabytki kultury minojskiej, zachwyciła się bogactwem przyrody.

Drugą zrobiła dla siebie – z martwych ciem, znalezionych na parapecie, aby pozbyć się irracjonalnej fobii przed nocnymi motylami.
Potem były następne, zawsze z jakąś pozytywną intencją.

Zobacz też: Rękodzieło artystyczne prosto z Warmii

mandale rękodzieło

Tworzenie z intencją – magia i czas w procesie artystki

Teraz tworzy je na zamówienie, ale proces twórczy nigdy nie jest łatwy ani szybki. Mayra musi poczuć właściwą energię dla każdej intencji.
Kiedyś miała ułożyć mandalę dla osoby, której umarł ukochany kot. Wielokrotnie zaczynała dobierać rośliny, ale przerywała pracę.
Nie potrafiła odnaleźć w sobie autentycznego połączenia z intencją. Było jej przykro, że tak długo to trwa.
Wiele miesięcy później nagle dostrzegła plamę światła na podłodze i odczuła nieprzepartą chęć, żeby się w niej położyć, a gdy tak zrobiła, poczuła, jak kocia energia zaprasza ją do zabawy i mandala ułożyła się w jej rękach błyskawicznie...

– Najbardziej lubię mandale, na które mam dużo czasu. One są najmądrzejsze, bo proces tworzenia zaczyna się już w momencie zbierania roślin, skrzydełek, piórek.
To fascynujące, a czasem nawet magiczne – mówi artystka. – Mandale muszą się same wyśpiewać, odnaleźć swój czas, muszą się wydarzyć.

Zobacz też: Motanka - słowiańska lalka to rękodzieło, rytuał, a nawet i autoterapia.

mandale rękodzieło

Z natury, z miłości, z ciszy – mandale cruelty free

Artystka czasem używa nasion albo szczątków zwierząt: Wylinek Węży, kości, skrzydełek owadów lub ptasich piór znalezionych w lesie.
Nigdy ich nie kupuje, bo chce mieć pewność, że są cruelty free. Tradycyjne buddyjskie mandale są bardzo ulotne, bo sypane z piasku.

Dzieła Mayry Wojciechowicz można oprawić i powiesić na ścianie. Kiedy bierze się do dzieła, zawsze włącza jakąś fajną muzykę, coś, co jej w duszy gra.
Czasem potrzebuje przez chwilę potańczyć. Potem wybiera tkaninę na tło. Ma całą szafę ciekawych materiałów z second handów i wyprzedaży.
Raz znalazła w lesie porzucony sweter w kolorze maliny z mlekiem – powstało na nim kilka cudnych mandali.
Gdy otwiera skrzyneczki pełne pieczołowicie wysuszonych skarbów natury, zaczynają dziać się cuda, pod jej palcami rodzą się mistyczne kręgi pełne dobrych intencji.

 

mandala

W kręgu natury i kosmosu

Rośliny znajduje w czasie spacerów z psami. Gwiazdnice, bylice, pokrzywy, czarny bez suszy w książkach, otulone w pieluszki z papieru łatwo chłonącego wilgoć.
Mandala splata to, co nieskończone i boskie, z tym, co ludzkie i ograniczone. Wplata nas w nieskończony krąg życia.
Na miłosne intencje wybiera tło błękitne, ale najczęściej czarne albo ciemnogranatowe, bo to kolor kosmosu, ciemności wszechświata, kobiecego łona, początku wszystkiego.

TEKST I ZDJĘCIA: KASIA MITKIEWICZ, archiwum prywatne

Zobacz również