

Skutki ocieplenia klimatu: świat się zmienia, ale czy na lepsze?
Zwierzęta w naturzeOcieplenie klimatu to nie tylko mniejsze rachunki za prąd. Zmiany klimatyczne to przede wszystkim katastrofy: pożary lasów, bagien, huragany, trąby powietrzne.
Siedzę sobie z poranną kawą i patrzę na mój przydomowy ogród. Przy karmniku kręcą się ptaki, jakich zwykle o tej porze roku u mnie nie było: rudzik, strzyżyk i zięba. Oczywiście – jak zwykle – są też cztery gatunki sikor, kosy i mazurki. Na Wiśle przez całą zimę żerowały stada kormoranów. Jeszcze nie tak dawno pojawiały się dopiero w kwietniu, a znikały we wrześniu.

Skutki zmian klimatycznych: żabiego koncertu nie będzie
Kret w ogrodzie robił kopce nawet w środku zimy, zapomniany jesienią rozmaryn pięknie przezimował, ale kijanki w stawie nie przetrwały. Coś się żabkom „pozajączkowało” i złożyły skrzek dopiero latem. Kijanki więc nie zdążyły przed zimą przekształcić się w małe żabki. Pierwszy raz widziałem takie zjawisko. A żaby i ropuchy w okolicy zniknęły. Kałuże z kijankami wysychały podczas bezdeszczowych wiosen, stając się śmiertelną pułapką. Nie ma już wiosennego rechotania.
Łatwo jest zauważyć coś, co jest. Trudniej zarejestrować, że czegoś nie ma. Nie ma żabich koncertów. Nie ma bociana na ostatnim we wsi gnieździe. Nie ma skowronków w okolicy. Ale są za to łagodne zimy, wiosny bez błota i rozlewisk, upalne lata i długa, bardzo długa jesień. Ostatnie ubiegłoroczne boczniaki zbierałem w sylwestra.
Zobacz też: Deszczówka w ogrodzie - jak zbierać i wykorzystać wody opadowe?

Świat się ociepla i jakby łagodnieje, ale nie dla wszystkich. U nas te zmiany są odbierane nawet pozytywnie – mamy mniejsze rachunki za ogrzewanie. Ale w innych miejscach są bardzo dramatyczne. Nie tylko w Arktyce i strefie Sahelu czy w ginących pod wodą wyspach atolu Kiribati. Także u nas. Suche Bagna Biebrzańskie płonęły przed rokiem jak nigdy dotąd, pożarów w lasach dramatycznie przybyło, huragany pustoszą bory i puszcze. Raz dręczą nas powodzie, by za chwilę dokuczała nam susza. Wysychają studnie i stawy. Wszystko to dzieje się dramatycznie szybko. Na naszych oczach. I nie mamy na to wpływu. A przynajmniej tak to sobie tłumaczymy. Jest w tym duża doza beztroski.

Co można zrobić, by powstrzymać zmiany klimatu?
Każdy z nas może coś zmienić! Możemy zmniejszyć zużycie wody, przejść na bardziej ekologiczne ogrzewanie, zrezygnować z kopciuchów i diesli, ograniczyć ilość plastiku w codziennym życiu czy segregować śmieci. To jednak dopiero początek. Potrzebna jest edukacja. Młodzi ludzie już czują się bardziej odpowiedzialni za świat niż pokolenia ich rodziców lub dziadków. W ubiegłym roku zrezygnowaliśmy w warszawskim zoo z koszenia trawników. Pojawiły się kwitnące byliny, motylki i pszczółki. Dostawałem pozytywne sygnały od matek z dziećmi, które kupują bilety roczne do zoo i przychodzą niemal codziennie, ale w pierwsze wtorki miesiąca, kiedy emeryci i renciści mogą wejść za darmo, słyszałem narzekania, że ogród wygląda na zaniedbany. A jaki byłby zadbany? Gdyby usunąć trawki rosnące pomiędzy płytami chodnikowymi, przystrzyc wszystko „na jeża” i pnie drzew pomalować na biało, bo „tak kiedyś było…”. Takie myślenie o świecie wokół nas jest ciągle powszechne.

Zostawmy to przyrodzie
Drogowcy stosują herbicydy do niszczenia „chwastów” na tysiącach kilometrów poboczy dróg, zwłaszcza tych stosunkowo nowych. Rude, wyschnięte resztki roślin nie urodzą nasion i nie dadzą pożytku owadom lub ptakom. Pobocza bez szaty roślinnej nagrzewają się w słońcu, a w deszczu spływają do przydrożnego rowu. Ktoś to później naprawi i zasieje nową „łąkę kwietną”. A wystarczyłoby na kilka lat zostawić to przyrodzie. Warto pamiętać, że z przyrodą jest tak, że im mniej w nią ingerujemy, tym lepiej ona się ma. Bez nas jest jej najlepiej! Zakładamy w miastach tzw. domki dla owadów, a jednocześnie usuwamy z parków martwe pnie drzew. A wystarczyłoby zostawić je tam, gdzie leżą. Liście z drzew jesienią są w ogrodach grabione, pakowane w plastikowe worki i odbierane przez firmy zagospodarowujące śmieci.
A przecież te liście to nie są śmieci! To idealny naturalny nawóz i osłona nie tylko dla roślin, ale także ogrodowych zwierząt. One powinny do wiosny zostać tam, gdzie spadły, a potem ewentualnie trafić na kompost lub stertę gdzieś pod płotem. Tak byłoby dla przyrody i klimatu najlepiej. Są jednak pakowane w plastikowe worki i wywożone. Jak będzie potrzebny nawóz, to „coś się posypie”.

Objawy przebudzenia
Świat nam się zmienia nie tylko za sprawą ocieplenia klimatu. Przede wszystkim z powodu ogromnej liczebności ludzi, rozpasanego konsumpcjonizmu, zanieczyszczania otaczającego nas świata plastikiem, mikroplastikiem, smogiem, herbicydami, pestycydami, ściekami i innymi ubocznymi produktami rozwoju cywilizacji. Widać już – na szczęście – pierwsze objawy przebudzenia świadomości, ale na razie głównie u młodzieży.
Młode pokolenie myśli o swojej przyszłości i chce czegoś dokonać. To jednak zasługa ich ojców i dziadków, którzy zapewnili dzieciom i wnukom zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych, by mieli czas i chęci na działanie dla przyrody. Gdy do tego dochodzą jeszcze mądrze dobrane książki i rodzinne wyprawy „na łono przyrody”, to rodzi się nadzieja na lepsze jutro. Do zobaczenia na spacerze!
TEKST: O ZWIERZĘTACH OPOWIADAŁ DR ANDRZEJ G. KRUSZEWICZ, LEKARZ WETERYNARII, ORNITOLOG, ZNAWCA PTASICH OBYCZAJÓW, AUTOR WIELU KSIĄŻEK, DYREKTOR WARSZAWSKIEGO ZOO
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK