Rozczulają nas, bo są słodkie i nieporadne. Tak matka natura pielęgnuje w nas instynkt macierzyński.
Lis spotkany na miejskich działkach czy nawet na osiedlu już nie dziwi. Czasem jest tak oswojony, że nie ucieka na widok człowieka. Ale zobaczyć na żywo małe liski jest znacznie trudniej – już ich mama o to dba!
Sarenka może liczyć na więcej pieszczot, dopiero gdy podrośnie. Tuż po urodzeniu mama pozostawia ją samą, by nie zwabić do niej drapieżników swoim zapachem.
Jeże rodzą się z kolcami. Na szczęście dla ich mamy kolce maleństwa są miękkie. Stwardnieją i zaczną chronić dopiero później, ale jeżyk od początku ćwiczy zwijanie się w kulkę.
Dziki pierwsze kilka dni życia spędzają w barłogu – wymoszczonym suchymi trawami legowisku, zrobionym przez mamę. Potem zaczynają wychodzić z nią na żerowisko, lecz pasiasta sukienka zdradza ich młody wiek. Zrzucą ją dopiero po paru miesiącach.
Kuny mają niespożytą energię, zwłaszcza w nocy potrafią uprzykrzyć życie, a nawet napędzić strachu. Ale warto wytrzymać ich harce, bo kuna w ogrodzie skutecznie odstrasza szczury.
Rysie mają z nami coś wspólnego: u nich też chłopcy dojrzewają później niż dziewczynki. Łatwiej nam teraz prowadzić takie obserwacje, bo coraz częściej młode rysie wychowują się pod okiem ludzi, którzy starają się ocalić te piękne, ginące zwierzęta.
Żbik mógłby występować w reklamie Whiskas, tak bardzo przypomina zwykłego dachowca. I nic dziwnego, bo żbiki krzyżują się z kotami. Zdaniem niektórych naukowców w Polsce nie ma już żbików czystej krwi, a tylko około 200 kotożbików.
Tekst: Dorota Jastrzębowska
Zdjęcia: Naturepl/BE&W, Mauritius Images/BE&W, Minden Images/FPM, Alamy/BE&W, Shutterstock