Warzywa tracą smak nie tylko od długiego leżenia w markecie. Niektóre nigdy go nie miały. Bo na smak trzeba zapracować już wtedy, gdy przygotowujemy ziemię i nasiona.
Przeprowadzki z miasta na wieś zwykle poprzedzają rozważania różnych za i przeciw. Tak było i w naszym wypadku. Ale w końcu spokój, świeże powietrze, las za płotem wygrały z „wszędzie blisko”. A kiedy doszliśmy do wniosku, że urok wiejskiego życia powinniśmy wzbogacić o smak warzyw z wymarzonego ogrodu? To przyszło tak jakoś… Na początku było kilka ziół posadzonych dla zdrowia naszego i okolicznych roślin. Dziś już wiemy, że marchewka sklepowa i świeżo wyrwana z własnej grządki jedynie podobnie wyglądają, a sezon na szparagi trwa nie tylko wiosną, ale też zimą, gdy wykopujemy z ziemi pyszne korzenie wężymordu, zwane zimowymi szparagami.
Wiejskie życie powinno mieć wyraźny smak i zapach, dlatego w tym roku będę wszystkich namawiał, by założyli własny warzywnik i przynajmniej część ogrodu opanowaną przez iglaki przeznaczyli na składniki zdrowej sałatki. Nie przejmujmy się, nawet jeśli nie mamy pojęcia o uprawie. Żeby zacząć, trzeba po prostu wysiać lub posadzić zielonym do góry i podlewać, a dalej sprawy same się potoczą. Można też bardziej się postarać i właśnie teraz, gdy zima odchodzi, przygotować miejsce dla pierwszej włoszczyzny z własnego ogrodu.
Kompost z chwastów podstawą dobrych warzyw
W naszym ogrodzie pod warzywa i zioła nie sypiemy nawozów syntetycznych ani nie stosujemy żadnej chemii do chronienia grządek. I jesteśmy prawie pewni, że to niepotrzebne – właśnie dzięki jesiennym i wczesnowiosennym staraniom poświęconym glebie. Przynajmniej raz do roku nawozimy ją kompostem z chwastów (najlepiej bez nasion i korzeni), kuchennych odpadków, popiołu z kominka opalanego drewnem, jesiennych liści i wszystkich innych biodegradowalnych składników, które wielu naszych sąsiadów wystawia w brązowym worku przed furtki, by zabrała je firma wywożąca śmieci. My dorzucamy jeszcze obornik z pobliskiego gospodarstwa, a po kilku miesiącach starań (mieszania, nawilżania, przesiewania i dodawania różnych bioszczepionek, przyspieszających zamianę resztek w próchnicę) mamy pożywkę dla ziemi, dającą roślinom zdrowie.
Dzięki niej zyskują one trudną do zdefiniowania wewnętrzną siłę, pomagającą odpierać najazdy mszyc, przędziorków, pleśni, zgnilizn, plamistości i mączniaków gnębiących rośliny zasilane jedynie proszkami i dolistnymi pożywkami. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, porządny kompost jest jednym ze źródeł poszukiwanego przez nas smaku.
Warzywa i kwiaty razem na rabatach
Teraz możemy zaplanować, gdzie ta nasza włoszczyzna urośnie. Miejsce musi być słoneczne, ale zaciszne. Słyszę niekiedy, że wiatr sprzyja wywiewaniu różnych motyli i muszek atakujących warzywa i szybko osusza liście, co utrudnia atak chorobom wywoływanym przez grzyby. Moim zdaniem jednak warzywa mają wyjątkowe pragnienie, więc przeciągi wcale nie będą dla nich dobre. Jarzyny są ładne, dlatego robimy kwiatowo--warzywne kompozycje. Nagietki z koprem i ogórkami, aksamitki z sałatą, cukrowa kukurydza z nasturcjami, jednoroczny len z marchewką i cebulą. Elegancko wyglądają i rosną zdrowiej niż na tradycyjnych grządkach.
Niektóre warzywa udają się tym lepiej, im szybciej wiosną się je posadzi. Dobrym przykładem są wczesne odmiany pietruszki, marchwi, szpinak, szczypiorek i rzodkiewka. W ogrodzie nie powinno zabraknąć cukrowego grochu, który amatorzy zbierają i zjadają razem z młodymi strąkami, gdy są jeszcze płaskie, a w środku mają zalążki nasion.
Co robić w marcu?
W marcu można oszukać pogodę i niektóre warzywa podpędzać. Na przykład dymkę i korzenie pietruszki uprawiane w domu na parapecie. Niedrogimi sposobami przyspieszania upraw jest zakładanie inspektów i okrywanie roślin wiosenną agrowłókniną. Ta lekka tkanina zabezpiecza je przed nocnym chłodem. W pierwsze słoneczne dni, przed siewem warzyw, warto rozłożyć na ziemi czarną agrowłókninę. Ciemny materiał pochłania promienie słoneczne – dzięki temu gleba będzie cieplejsza, za co włoszczyzna z pewnością odwdzięczy się, szybciej rosnąc. Zanim zaczniemy siać, parzymy mocną herbatę z rumianku – ale nie dla siebie. Gdy ostygnie, wrzucamy do niej nasiona na 3-4 godziny. Namoczą się w kąpieli, poza tym rumianek je zdezynfekuje.
Warzywa i nowalijki na balkonie
Jest coraz więcej odmian warzyw polecanych do uprawy w skrzynkach i donicach. Miniaturowe pomidory, różnokolorowe sałaty, boćwina, ostra i słodka papryka dobrze wyglądają na balkonach i tarasach, a jak się znudzą, można je zjeść.
Co wrzucać na kompost?
Prawie wszystko, co mamy w kuchni: fusy z kawy i herbaty, resztki z kuchni, skorupki jajek, tekturowe pudełka, słoma, obierki warzyw i owoców (ale nie z cytrusów), popiół drzewny z kominka i pieca, skoszona trawa, gałęzie pocięte na pięciocentymetrowe kawałki.
Sposób na nierobaczywe rzodkiewki
Problem z nimi tkwi w glebie, dlatego pewnej wiosny wpadłem na pomysł, że zamiast do gruntu wysieję nasiona do głębokich skrzynek wyścielonych agrowłókniną i wypełnionych gotowym podłożem uniwersalnym z wysokiego torfu. W torfie nie ma patogenów ani szkodników, więc do pewnego czasu rzodkiewki zdrowo w nim rosną. Skrzynki wkopałem w ziemię i wkrótce pokazały się w nich zdrowe zgrubienia. W sam raz do twarogu ze szczypiorkiem. Jest z tym wszystkim trochę zachodu, ale jeśli raz spróbowało się rzodkiewek ogrodowego chowu, trudno z nich zrezygnować. Bo przecież najbardziej liczy się smak.
Tekst: Witold Czuksanow
Zdjęcia: Gap Photos/East News, Gap Photos, Shutterstock