pastelowe wnętrza, dekoracje wielkanocne

Dom jak z filmu: pastelowe wnętrza inspirowane stylem prowansalskim

Domy w Polsce

Ona Polka, on Czech. Kochają gotować i najwięcej czasu spędzają w kuchni. Chcieli, żeby była tak przytulna, jak u Meryl Streep w filmie „Co się wydarzyło w Madison County”. W Wielkanoc sprawiedliwie serwują w niej dania polskie – pierwszego dnia i czeskie – drugiego.

reklama

Oboje z mężem uwielbiamy gotować. Ja odpowiadam za tradycyjne dania polskie, Pavel za kuchnie świata. Często lądują na naszym stole potrawy orientalne: makaron po seczuańsku, japoński ramen w kilku wersjach, hiszpańska paella lub meksykańskie chili con carne. Raz na jakiś czas pojawiają się i czeskie szlagiery: zupa czosnkowa, smażony ser lub gulasz wołowy z knedlami – opowiada Celina. W Wielkanoc jest podobnie. Pierwszego dnia królują potrawy, które pamięta z rodzinnego domu: żurek, biała kiełbasa, ćwikła z chrzanem. Na deser sernik i baba. Drugie święto zaczynają na słodko, od tradycyjnych czeskich bułek drożdżowych z masłem. Na obiad Pavel podaje rosół wołowy i pieczonego królika.

pastelowe wnętrza, stół
Już kilkanaście dni przed Wielkanocą Celina i Pavel dekorują cały dom wiosennymi kwiatami i gałązkami. Wazony z nimi stoją dosłownie wszędzie.

Kuchnia sercem domu w pastelowych wnętrzach

W kucharzenie i ekologiczną żywność wkręcili się na dobre. Niedawno postawili za domem szklarnię; mają pomidory, ogórki oraz mnóstwo ziół: majeranek, oregano, rozmaryn, bazylię. W ogrodowych donicach rosną lubczyk i wawrzyn. Przed zimą Celina stawia je na werandzie. – Rok temu pierwszy raz w życiu kisiłam własne ogórki i robiłam przeciery ze swoich pomidorów. Truskawki i śliwki kupujemy u zaprzyjaźnionego rolnika, ale konfiturę i powidła robię sama. Sercem ich domu jest kuchnia. – Gdy weszłam do niej pierwszy raz, oczarował mnie stary, opalany węglem piec. Od razu przypomniał mi mój rodzinny dom. Gdy odwiedzam rodziców, najpierw wpadam do kuchni i sprawdzam, co dobrego się gotuje, a zaraz potem przytulam się do pieca kaflowego w salonie – mówi. Poprzedniej właścicielce obiecała, że go nie zburzą. Potrzebna jednak była modernizacja. Wynajęli zduna, który ze starych kafli postawił go na nowo. Jest teraz wyższy i sięga blatu kuchennego. – Wstawiliśmy do niego piekarnik elektryczny oraz płytę gazową. Tak jest praktycznie i bardziej eko – mówi. Ekologia jest dla nich ważna. Niedawno założyli panele fotowoltaiczne i wymienili piec gazowy na ekologiczny kocioł kondensacyjny. Za te pieniądze mogliby wykończyć pomieszczenia, które wciąż czekają na swoją kolej, ale uznali, że środowisko jest ważniejsze.

pastelowe wnętrza, salon
Jeśli akurat czegoś nie gotuje, właścielska uwielbia siąść na prowansalskiej kanapie w salonie, wypić i poczytać. Oglądając zdjęcia z prowansalskich wnętrz właśnie taką sobie wymarzyła.

Meryl Streep i konfitura z truskawek

Ich dom to typowa kostka z lat 70. Gdy wprowadzili się kilka lat temu, wnętrze trąciło myszką, ale dało się tu mieszkać. Usunęli meble, zerwali kolorowe tapety i pomalowali wszystko na biało. Później przyszedł czas na wymianę drzwi, okien, karniszy i żyrandoli. Celina oswajała pokój po pokoju. – Z poprzedniego domu zabrałam tylko dębowy kufer posagowy. Resztę mebli wybrałam z myślą o tym miejscu. Już w dzieciństwie szyła zabawki i ubrania dla lalek, robiła stroiki, wyplatała wianki, tworzyła dekoracje z papieru. Przerodziło się to w pasję do urządzania wnętrz. Lubi akcenty angielskie i francuskie, ale inspiracje najczęściej przychodzą, gdy obejrzy piękny film albo przeczyta książkę. Jest wielką fanką Meryl Streep. – Zawsze, gdy oglądam „Co się wydarzyło w Madison County”, podczas scen rozgrywających się w kuchni odnoszę wrażenie, że znajduję się w niej wraz z bohaterami. Chciałam, by i moja była tak ciepła i przytulna – mówi. – By każdy, kto tu wejdzie, chciał usiąść przy stole i napić się herbaty. My ją uwielbiamy. Zimą z domową konfiturą z truskawek i plasterkiem pomarańczy, latem z dodatkiem cytryny, imbiru i kostkami lodu. Bo dla mnie życie rodzinne toczy się wokół kuchni i stołu. To wspólne gotowanie, wspólne posiłki i niekończące się rozmowy. Na kilka tygodni przed Wielkanocą zaczyna przynosić do domu kwiaty – hiacynty, prymulki, szafirki, żonkile. Z ogrodu lub ze spacerów wraca z naręczami gałązek aronii, czereśni i brzoskwini. Wstawione do wazonu potrzebują zaledwie kilku dni w cieple, żeby puścić listki i zakwitnąć. – Pięknie zieleni się też młoda brzoza – dodaje.

Zobacz więcej pastelowych wnętrz w galerii zdjęć

TEKST I STYLIZACJA: Agnieszka WRODARCZYK/HAPPY PLACE  ZDJĘCIA: Michał Skorupski

Zobacz również