
Drewniany dom nad Liwcem inspirowany polskimi chatami z Kociewia i Kaszub
Domy w PolsceKtóregoś dnia Bartek przyszedł do domu i powiedział: „Wpłaciłem zaliczkę na superdom” – opowiada ze śmiechem Marta. Szukali miejsca dla siebie od dawna, kierując się w stronę otuliny Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego. Jest tam pięknie i różnorodnie, na dodatek ledwie godzina samochodem
od Warszawy. Bartłomiej jeździł po okolicy i wypytywał mieszkańców o domy na sprzedaż, zostawiał w drzwiach karteczki, przeczesywał też internet. I właśnie w sieci znalazł ogłoszenie – dokładnie takie, jakiego szukał.
Kto tu mieszka?
Bartłomiej (zarządza nieruchomościami) i Marta (architektka) z córką Hanią i synem Heniem.

Odnalezienie przedwojennego letniska, które stało się ich sielską przystanią
Chociaż w to, że dom jest super, Marta uwierzyła mu na słowo, i tak całą rodziną wsiedli do auta i pojechali na oględziny. Gniazdowo to jeszcze przedwojenna miejscowość letniskowa, położona nad Liwcem, na terenach obszaru Natura 2000. Dużo domów stoi nieużywanych pośród pięknie zarośniętych ogrodów. Kiedyś panował tu trochę klimat bohemy – w okolicy mieszkał m.in. Szymon Kobyliński. Graniczące ze sobą działki mają furtki, żeby łatwo dostać się do sąsiadów.
Dom, który przyjechali oglądać, stał na terenie graniczącym
z rzeką. Zbudowano go z cegły w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku i był w marnym stanie. Marta wspomina, że właściciel polecił im wejść do środka przez okno, bo drzwi były zamknięte. W środku bałagan, dużo pomieszczeń i małe okna. Dzieci powiedziały, że jest okropnie, jednak Marta miała inne zdanie. Trzeba było tylko zrobić porządek.
Zobacz też: Polny Domek z zielonymi okiennicami – rustykalne siedlisko w klimacie śródziemnomorskim

Cegła, drewno i otwarte przestrzenie w nowej odsłonie
Szybko zabrali się do dzieła. Właścicielka, z zawodu architektka, narysowała projekt, a Bartłomiej zajął się organizowaniem ekipy remontowej.
Wymienili dach i zerwali podłogi, zostawiając klatkę schodową z lastriko. Ceglaną elewację obłożyli drewnem, by bardziej wtapiała się w las.
Żeby otworzyć wnętrze i wpuścić więcej światła, wybili część ścian i wstawili nowe, duże okna na parterze.
Trzeba było także wygospodarować miejsce na łazienkę, bo dotąd była na dworze.
Teraz na parterze jest kuchnia połączona z salonem i jadalnią oraz łazienka na miejscu dawnej kuchni. Na górze trzy sypialnie i druga łazienka.
– To miało być miejsce odpoczynku, z dala od zgiełku miasta, więc samo wnętrze też nie mogło krzyczeć – mówi Marta o wystroju domu.
Poszła w prostotę, kolory ziemi i bliskość natury.



Naturalne tynki i rustykalne akcenty prosto z polskich chat
Największą inspiracją były tradycyjne polskie chaty. Projektantka uwielbia skanseny i, jeżdżąc po Polsce kamperem z całą rodziną, zwiedziła ich całkiem sporo.
Duże wrażenie zrobił na niej szczególnie ten we Wdzydzach. Chałupy z XIX wieku są skromne i praktyczne, a ziemiste tynki idealnie pasują do drewnianych elementów wystroju. Właściciele zostawili więc we wnętrzu naturalne, niemalowane tynki, co bardzo dziwiło majstra, który je kładł.
Sosnowe podłogi są ługowane i olejowane, a narożniki ścian zaokrąglone, żeby nadać wnętrzu miękkość.
Starą kaflową kuchnię musieli niestety rozebrać, w jej miejscu zrobili kominek.
Rustykalne akcenty to jutowe dywany, wyplatane lampy, rattanowe meble, słomiane rolety.
Zobacz też: Dom Olędrów w Puszczy Pyzdrskiej urządzony w rustykalnym stylu i pokryty strzechą
Dom stworzony do wyciszenia i odpoczynku o każdej porze roku
Dom otacza taras, więc gdy chcą uciec od słońca, wystarczy, że przeniosą się kawałek, gdzie akurat jest cień. Do dawnego koryta rzeki schodzi się po schodach, jeszcze 40 lat temu budynek stał tuż nad wodą. Gospodarze przekonali się o tym w zabawny sposób. Na Instagramie zgłosiła się jakaś pani, mówiąc, że ich działka wygląda dokładnie jak miejsce, do którego jeździła w dzieciństwie. I przysłała zdjęcia „starego” domu z rzeką płynącą tuż obok.
Gniazdowo właściciele wynajmują czasem gościom, a sami chętnie przyjeżdżają tu po sezonie. Wkoło cisza i spokój, kominek miło grzeje. – Nawet w dwa dni można osiągnąć zen – śmieją się. Żeby jeszcze lepiej się zrelaksować, właśnie zbudowali saunę nad wodą. Z przeszkleniem i widokiem na spokojnie płynący Liwiec.
ZDJĘCIA: Marcin grabowiecKI STYLIZACJA: eliza mrozińska
TEKST: STANISŁAW GIEŻYŃSKI