Dom Wleń salon

Czy można zbudować dom zero waste w pół roku? Można! Oto przykład z Dolnego Śląska

Domy w Polsce

Wymyślili dom w maju, a w listopadzie już się wprowadzali. I to taki, w którym nic się nie marnuje – drewniane kloce z budowy wykorzystali jako stoliki, metalową listwę jako półkę, zaś blaty w kuchni i podłogę w łazience zrobiono z kamienia - odrzutu z budowy autostrad w okolicy. Bo to świetnie pomyślany projekt – nie tylko szybki w realizacji, ale ekologiczny. Do tego z tarasem w koronach drzew z widokiem na Śnieżkę.

reklama

Wszystko zaczęło się od miłości do miejsca, w którym stanął. Marcin zaczął przyjeżdżać z rodziną do Wlenia, pięknego XIII-wiecznego miasteczka w malowniczej Dolinie Bobru – mówią, że najpiękniej położonego na Dolnym Śląsku – już ładnych kilka lat temu. Od zawsze mówił, że musi się tu kiedyś pobudować. Kupił nawet działkę na wzgórzu. Ale dopiero nadejście pandemii uświadomiło Marcinowi i Magdzie, że naprawdę chcą mieć tu dom. Najlepiej od razu. Bo nie ma sensu tracić czasu – własne miejsce na odpoczynek wśród zieleni, w zakolu rzeki, przyda się tu i teraz, a nie za kilka lat.

Dom Wleń schody
Proste geometryczne schody idealnie pasują do prostego wnętrza domu szkieletowego ze sklejki

Ze sklejki i modrzewia

Tak się składa, że przyjaciel, którego Marcin tu odwiedzał w jego siedlisku, jest architektem. Znają się od ponad 20 lat i wspólnie od dawna zachwycali się tą okolicą. Wiedząc, że projekt musi powstać ekspresowo, Mateusz Trojanowski zaprojektował dla niego swój pierwszy dom z płyt CLT, czyli grubej drewnianej sklejki. Bardzo prosty do wybudowania, idealny dla rodziny, z pokojem dla dzieci, osobną sypialnią rodziców i dużą, wygodną wspólną przestrzenią na dole. Prostota tego rozwiązania polega na tym, że jego szkielet jest jednocześnie wykończeniem. Nie ma tu żadnych gładzi ani tynków. Tylko świerkowa konstrukcja, na niej cała instalacja obłożona wełną drewnianą, a na wierzchu elewacja z modrzewia – niezabezpieczone deski, które schnąc na powietrzu, utwardzają się. To sprawia, że dom, starzejąc się, jednocześnie się ulepsza. Takimi samymi deskami wykańczali swoje siedziby tutejsi mieszkańcy jeszcze przed wojną. A budowali się tu Niemcy, Czesi, Polacy – wszyscy obok siebie, w wielkich, pięknych farmach. Jedno gospodarstwo stało nawet kiedyś na tej działce. Najbogatsze w całej okolicy, z siedmiobramową stodołą. Tak piękne, że jego właścicielka nie przeżyła ciosu, jakim był jego pożar, i zmarła na zawał w latach 60.

4

Dobre sąsiedztwo rzeczy

Lokalna jest nie tylko ta tradycyjna metoda wykończenia domu. Jednym z najpiękniejszych elementów wnętrza jest kamień na blacie w kuchni i na podłodze w łazience. Trudno powiedzieć, jak się nazywa, bo to po prostu głazy zbierane przez tutejszego kamieniarza – odrzuty z budowy autostrad. W warsztacie, kiedy je rozłupuje, zdarzają się niespodzianki. Dopiero wtedy okazuje się, jaki kolor mają w środku. Może to być zieleń, róż, pomarańcz. Do tego projektu szukali zieleni.Ten kolor jest tu stale obecny przez cały sezon. Wokół rosną dzikie czereśnie i stary dąb, więc od kiedy na drzewach pojawiają się liście, zieleń wdziera się przez wielkie okna. Zimą dają mnóstwo światła, a latem są ocienione przez roślinność.

Na pierwszy rzut oka proste wnętrze wypełnione jest świetnym designem, sprytnie połączonym z bardziej „budżetowymi” przedmiotami. W salonie obok sofy z IKEA stoją klasyczne PRL-owskie fotele Ewa, w kuchni króluje upolowany na OLX stół Vitra z lat 90. Podczas odnawiania tego cudeńka Marcin postanowił odmalować blat i tak długo szukał idealnego koloru, że zdecydował się na sprowadzaną specjalnie z Londynu farbę Farrow & Ball. W końcu taki stół na nią zasługuje. Za to kuchenne szafki to już znów IKEA, ale nie pierwsza lepsza, lecz z frontami z przetworzonych butelek PET. A wszystkie te elementy, choć tak odmienne, świetnie się ze sobą dogadują. Niemal jak przedwojenni sąsiedzi we Wleniu!

Zobacz więcej zdjęć domu w stylu modern farmhouse w galerii

ZDJĘCIA: MICHAŁ MROWIEC STYLIZACJA: KAROLINA MEARS TEKST: MARTA KWIATKOWSKA

Zobacz również