dom pod warszawą

Przestronny dom pełen światła z jasnymi, pastelowymi wnętrzami jak pod włoskim niebem.

Domy w Polsce

Spotkali się w Nowym Jorku, do którego przyjechali z różnych części Europy. Marta ze Śląska, Vito z Bari w regionie Apulii.
Oboje mieli cel: poznać Wielkie Jabłko i podszlifować język angielski. Kurs odbywał się w najsłynniejszym biurowcu świata – Empire State Building.
Najpierw odwiedzali się w Stanach, kursując pomiędzy Manhattanem a Brooklynem, później on przyjeżdżał nad Wisłę, a ona nad Adriatyk.
Gdy postanowili zamieszkać razem, wybrali… Rzym.
Po dwóch latach jednak wrócili do Warszawy. 

reklama

Kto tu mieszka?
Marta (specjalistka od HR) oraz Vito (informatyk i fotograf) z 4-miesięcznym synkiem Antonim.

dom pod warszawą

Dom wśród natury – rustykalny azyl na warszawskich Zawadach

Jak mówi Marta, decyzje u nich zapadają szybko. Gdy w końcu postanowili kupić połówkę bliźniaka na Zawadach, dawnej wsi, a obecnie osiedlu w warszawskiej dzielnicy Wilanów, był to ich pierwszy i ostateczny wybór.
Kluczowe jest to, że blisko stąd do rezerwatu przyrody Morysin, z okna sypialni widać dopływającą do Wisły rzekę Wilanówkę, a pod płot czasami podchodzą sarny i dziki.

Trzykondygnacyjny dom o powierzchni 120 metrów kupili w stanie surowym, więc cały wystrój mogli zaplanować od zera.
Postanowili połączyć elementy kultur, z których się wywodzą.
– Wymarzyli sobie przy tym taki rustykalny klimat wnętrz, wśród łąk, pól i lasku – mówi odpowiedzialna za projekt i wykonanie Magdalena Młynarska, architektka wnętrz z pracowni Famm Design.

Zobacz też: Nowoczesna checz kaszubska z niebieskimi okiennicami zaskakuje połączeniem stylów. 

jasna sypialnia

Pastelowe wnętrza z widokiem na dzikie piwonie

Parter składa się z przedsionka, dużej kuchni, jadalni z salonem oraz łazienki z prysznicem i pomieszczenia gospodarczego pod schodami.
Przez ogromne okna widać ogród i pobliskie pola, na których – jak mówi Marta – w maju rozkwitają dziko rosnące piwonie.
Na piętrze architektka rozplanowała sypialnię, studio fotograficzne, pralnię, pokój dziecka i główną łazienkę.
Wszystko to utrzymane jest w pastelowych kolorach, przy czym na dole dominuje błękit, a na górze szałwia, czyli rozbielony odcień zieleni z szarością oraz kroplą błękitu.

Zobacz też: Stara poniemiecka strażnica w Sudetach zamieniona na przytulną agroturystykę z widokiem na Trójmorski Wierch

ceramika dekoracje

Kuchnia pełna wspomnień – włoskie smaki i polska ceramika

Ulubionym miejscem Vita jest kuchnia. Tam najlepiej odpoczywa, gotując. Jego popisowym daniem jest palony makaron assassina.
Na półkach stoją m.in. kanki na mleko ze starego domu babci Marty i karafki na włoską oliwę, zamawianą litrami u przyjaciela rodziny, który prowadzi sklepik niedaleko Bari.

 

 

Ozdobami salonu, który łączy się z kuchnią, są ceramiczne figurki „pumo”, przedstawiające pączek akantu. To symbole dobrobytu i szczęścia wywodzące się od kultu bogini Pomony, opiekunki sadów, ogrodów i owoców. Kojarzone są głównie z miastem Grottaglie, ale można je kupić w całej Apulii.
Niebieskie symbolizują narodziny potomka płci męskiej, choć… gdy je wybierali, nie wiedzieli jeszcze, że na świecie pojawi się Antoni.
Co ciekawe, włoska ceramika znakomicie pasuje do polskiej, np. z Bolesławca oraz tej, którą robi Marta (skończyła kurs w mokotowskiej Sztukarni).

 

kolor szałwiowy

Stół z duszą, ciepło kozy i relaks w śródziemnomorskim stylu

W jadalni uwagę przyciąga stół z blatem z desek po rozebranej na Podhalu stodole. Dopasowano do niego odnowione krzesła z rodzinnego domu Marty, białe deskowane drzwi i boazerie. Klimat dopełnia malownicza koza, która – jak nam zdradza Magdalena Młynarska – jest rozwiązaniem kompromisowym.
Początkowo miał tu stanąć kominek, jednak za bardzo przytłoczyłby kameralną przestrzeń. Gospodyni nie żałuje tego wyboru.
Również dlatego, że piecyk bardzo szybko wypełnia ciepłem cały dom i ładnie wyglądają na nim wiekowe detale, np. świeczniki przywiezione z Mazur.

Marta za swoją przestrzeń relaksu uznaje łazienkę. Zależało jej na wolno stojącej wannie, sielskiej tapecie i miejscach na świece. Trochę w klimacie Bari, które pokochała. Dobrze jest spędzać tam zimę i jesień. – Ale jeszcze lepiej mieć nutę Adriatyku w Warszawie, gdzie też żyje nam się bardzo fajnie – podkreślają właściciele.

ZDJĘCIA: Vito Sirmione  STYLIZACJA: Eliza Mrozińska  
PROJEKT: MAGDALENA MŁYNARSKA/FAMM DESIGN  tekst: piotr baran

Zobacz również