Dom nad stawem na Kaszubach: tradycyjny i elegancki jak sopocka willa

Dom nad stawem na Kaszubach: tradycyjny i elegancki jak sopocka willa

Domy w Polsce

Marzyli o własnym domu nad jeziorem, bo Marcin lubi posiedzieć nad wodą z wędką. Wkrótce okazało się, że muszą sobie sami ten raj stworzyć.

reklama
Meble to głównie  znaleziska z aukcji  internetowych,  jedynie zabudowę  kuchenną oraz szafę  w łazience zamówili  u stolarza.
Meble to głównie znaleziska z aukcji internetowych, jedynie zabudowę kuchenną oraz szafę w łazience zamówili u stolarza.

Gdzie raki mieszkają

Jeziora w okolicach Karwi były już tak przełowione, ż̇e Marcin właściwie nie miał żadnego wyboru. Wiedział, że jeś́li chce sobie powę̨dkować́, łowisko musi zrobić́ sam. Wspólnie z Agnieszką postanowili kupić działkę ze stawem. W jeziorku miały się pojawić ryby, a na działce, za parę lat, parterowy dom. Choć ostatecznie stawu nie znaleźli, dziś uważają, że w sumie wyszło im to na dobre.

– Znaleźliśmy pięknie położoną ziemię z podmokłą łąką – mówią. Ukryte pod nią źródła sprawiły, że wystarczyło wbić łopatę, by dół praktycznie sam wypełniał się wodą. Tak powstał staw. Obsadzili go trzcinami, trawami, sitowiem, kosaćcami, wierzbami, wpuścili amury, leszcze, liny, karpie i pstrągi. Później także raki i małże. Kolejne stworzenia zalęgły się same. Zrobiony przez ludzi staw zaakceptowały, jakby był ich naturalnym siedliskiem.

Blisko stąd do bagienno-torfowiskowych Karwieńskich Błot, Nadmorskiego Parku Krajobrazowego i wspaniałych plaż. Rzeką Piaśnicą można urządzić spływ do samego morza.

Misterne zdobienia i dobrane z pietyzmem detale dodają wnętrzu elegancji
Misterne zdobienia i dobrane z pietyzmem detale dodają wnętrzu elegancji

Jak willa w Sopocie

Na co dzień mieszkają pod miastem. Póki dzieci chodzą do szkoły, tak jest dla wszystkich wygodniej. Budowę wiejskiego domu odkładali na później, jednak zmieniające się przepisy postawiły im ultimatum – albo zrobią to teraz, albo wcale. Nie wahali się ani chwili. ­– Chcieliśmy, by dom nawią̨zywał do tradycyjnych, wiejskich zabudowań typowych dla Pomorza. Jest więc niewielki (ma 75 m2), bez okien dachowych czy garażu. – Ma za to moją wymarzoną werandę, odrobinę skandynawską, choć i u nas widywałam już podobne – opowiada Agnieszka.  

Koronkowe lilie i ażurowe ornamenty

Zawsze podobały jej się ażurowe ornamenty wycinane w drewnie, którymi zdobione były wykusze i werandy sopockich willi i kurortów. Przed wojną osłonięte nimi tarasy były letnimi salonami, miejscami popołudniowych spotkań, podwieczorków, herbatek. Misternie wycinane deski przypominały koronkowe firanki. Postanowiła, ż̇e ona też będzie takie miała. I swego dopię̨ła – wypożyczyła rusztowanie i z ziemi instruowała majstrów, jak trzeba zmierzyć kąt dachu, a potem starannie zaprojektowała zdobienia. Kosztowało ją tǫ sporo pracy, ale wyszło świetnie. 

Szwajcarskie czy tyrolskie motywy zaczerpnięte z sopockich willi uzupełniła... roślinnymi esami-floresami podpatrzonymi w przydomowym stawie, stąd motyw lilii i wodnych stworzeń. Za pomocą maleńkiego kątomierza przeniosła swój projekt na papier, potem go przefotografowała, wrzuciła do Photoshopa i wydrukowała na kartkach A4. Było ich aż dwadzieścia!

Sklejony szablon zawiozła do kuzyna, który jest stolarzem. Wyrzynarką wyciął jej wzór w sklejce. – Przy montażu nerwów było co niemiara! Miałam obawy, czy kąt na pewno bę̨dzie się zgadzał – wspomina z uśmiechem Agnieszka. Rysowania i projektowania nauczyła się w liceum plastycznym, podobnie jak malarstwa i rzeźby, ale jej największą pasją są zdjęcia. Miłość do fotografii wyniosła z domu rodzinnego. – Tata nigdzie nie ruszał się bez aparatu i zawsze miał w pogotowiu rolkę slajdu – opowiada. 

W domu na Kaszubach nie może zabraknąć pyszności, które najlepiej degustuje się siedząc na tarasie
W domu na Kaszubach nie może zabraknąć pyszności, które najlepiej degustuje się siedząc na tarasie

Złota godzina, gdy świat staje się magiczny

Najbardziej lubi robić zdjęcia podczas wschodów albo tuż przed zachodami słoń́ca. Światło jest wtedy szczególnie magiczne, złociste, miękkie, znacznie cieplejsze niż w ciągu dnia, dlatego fotografowie nazywają ten czas złotą godziną. Przy odrobinie szczęścia udaje jej się̨ o tej porze wycią̨gnąć najbliższych w plener. 

Na stałe mieszkają koło Pucka, ale znają skró́t przez las, któ́rym moż̇na w kilkanaście minut dotrzeć́ na dziką̨ plażę̨ wyją̨tkowej urody. Wiosną̨ i latem rzadko są̨ sami, towarzyszą̨ im rodzina i przyjaciele. Organizują wspó́lnie spływy kajakowe, plaż̇ują, chodzą po lesię. A potem zapraszają̨ wszystkich do siebie. Palą̨ ogniska, grillują. Panowie łowią ryby, dzieciaki biegają za owadami i żabami, a dziewczyny piją herbatę i plotkują na werandzie. Aż̇ chce się zatrzymać́ takie chwile w kadrze. 

TEKST I STYLIZACJA: AGNIESZKA WRODARCZYK/ HAPPY PLACE  ZdjĘcia: MICHAŁ SKORUPSKI    

kontakt do właścicieli domnadstawem.com DOMATOWO, UL. TOPOLOWA 13 

Zobacz również