Mysie powroty

Zboża zebrane i kończy się uczta na polach.

Pora opuścić letniska i zapewnić sobie jedzenie na długie zimowe wieczory, bo kiedy spadnie śnieg, będzie bieda. W końcu września myszy szukają więc spiżarni, a jak wiadomo, najwięcej można zjeść w domach ludzi. Znajdą się okruszki, jakaś kasza, chleb czy ser. I tu mamy problem.

Nie lubimy, gdy coś niszczy nasze meble, pałaszuje księgozbiór czy bez pardonu ładuje się do szafy. Warto zatem wcześniej zabezpieczyć się przed inwazją nieproszonych gości. Po pierwsze, zróbmy obchód domu (i na zewnątrz, i w środku), by sprawdzić, czy nie ma szpar, przez które mogłyby się wślizgnąć.

reklama

Na wszelki wypadek można porozkładać w szafkach pachnące rośliny: lawendę, dziką miętę, rumianek czy świeże liście pomidorów. Myszy mają wrażliwe nosy, a tych zapachów nie lubią. Gdy zioła zwietrzeją, można kupić specjalny odstraszacz, który falami ultradźwiękowymi drażni mysie uszy. My ich nie słyszymy, ale gryzoń po kilku dniach ma dość i szuka innego domu.

Jeśli mamy namacalne dowody (specyficzny zapach, suche bobki w kątach), że myszy się do nas wprowadziły, warto zaopatrzyć się w ekologiczne pułapki, czyli pojemniki z zapadkami, do których wkładamy przynętę – kiedy mysz wejdzie, zamknie się za nią ścianka. Potem wypuszczamy ją z dala od domu.


Tekst: Monika Grzybowska
Zdjęcia: Stockfood/Free, Naturepl/Be&W, Biosphoto/East News, shutterstock.com 

Zobacz również