Wśród palm i paproci. W pracowni Dzikie Rzeczy natura jest najważniejsza
RzemiosłoKiedy wychowujesz się w ogrodzie różanym i zasypiasz wśród albumów botanicznych, rośliny zostaną twoimi przyjaciółmi na całe życie – mówi Joanna Dunin, która w swojej pracowni Dzikie Rzeczy tworzy niezwykłe rysunki inspirowane naturą.
Dzieciństwo jak z bajki
Wychowałam się w bajkowym ogrodzie. Była tam aleja srebrnych świerków, na których siedziały sowy. Wspinałam się i zaglądałam im do gniazd. Biegałam po ogrodzie różanym z wielkimi białymi pergolami, chowałam się w altankach, odpoczywałam na ławeczce pod wierzbą... Były też sad, łąka i las. Wszystko na odludziu, bo do wioski mieliśmy ze dwa kilometry – wspomina Joanna Dunin. – To miejsce jak nie z tego świata zaprojektował przed wojną znany łódzki architekt krajobrazu. Potem powstał tu Ośrodek Cechu Rzemiosł Różnych. Moi rodzice przez kilkanaście lat nim administrowali. Tata był inżynierem ogrodnikiem i uprawiał niezwykłe odmiany tulipanów, które sprowadzał z Holandii. Inżynierem ogrodnikiem był także dziadek.
A ja jestem inżynierem architektem krajobrazu. Projektuję ogrody, ale też wnętrza. W swoim domu w Otwocku mam pracownię Dzikie Rzeczy i prowadzę sklep internetowy.
Miłość do rysunku i do natury
Zamiłowanie do rysunku mam po dziadku. Jako dziecko przesiadywałam nad rzeką i malowałam, rodzice wysłali mnie na lekcje rysunku. Potem miałam zajęcia na studiach. Po latach do tego wróciłam. Narysowałam serię „liście paproci”, oprawiłam je i powiesiłam na ścianie. Pomysł spodobał się znajomym, więc i dla nich zrobiłam podobne. Posypały się zamówienia. Moja córka już na studiach projektowała i tworzyła biżuterię dla znanych marek odzieżowych.
Z sukcesem prowadziła pracownię. Namówiła mnie, żebym ja otworzyła swoją. Tworzę najchętniej późnym wieczorem, kiedy mam zupełny spokój. Biorę papier akwarelowy, najczęściej – francuski bawełniany. Uwielbiam akwarele, ale korzystam też z mazaków wodnych. Ilustrację mam w głowie, już przemyślaną. Zaczynam od szkicu, dopracowuję kolory. Ta technika wymaga precyzji. Wystarczy nieuważna kreska i trzeba wszystko zaczynać od początku. Zazwyczaj potrzebuję trzech dni, aby praca była gotowa.
W magicznym domu nie brakuje inspiracji
Tematy? Są wszędzie. Mieszkam w magicznym domu. To świdermajer z werandą, który stoi na leśnej działce pełnej sosen i bzów, więc rośliny zaglądają mi do okien. Uwielbiam albumy botaniczne i książki o ogrodach, ich historia jest moją wielką pasją.
Kiedy chodzę na spacery z Tolkiem, naszym goldenem, często przynoszę jakieś kwiaty czy trawy. Potem je suszę między kartkami gazet i robię zielniki. Sporo też fotografuję. Zwracam uwagę na ciekawe ułożenie płatków, przebarwienia liści, szlachetność łodyżki. Kiedy coś mi wpadnie w oko, analizuję budowę, podziwiam proporcje. W ten sposób znajduję bohaterów, na przykład kwitnący rumianek. Ludzie na Instagramie proszą mnie niekiedy o wzory. Tak powstały maki, ciemierniki czy konwalie. Pewna pani, która mieszka w Szwecji, bierze wszystko. Moje prace zajmują u niej chyba całą ścianę. Najbardziej lubię przenosić na papier liście paproci. Są przepiękne.
TEKST: Beata Woźniak, ZDJĘCIA: igor dziedzicki, stylizacja: agata jaworska
Zobacz także: Drewniane obrazy prosto z lasu