naturalne farbowanie

Naturalne barwniki z ogrodu i kuchni – piękne i ekologicznie farbowane tkaniny

Rzemiosło

– Farbowanie jest jak podróż, ciągle mnie zaskakuje, bez przerwy eksperymentuję i odkrywam potęgę sił natury – opowiada o swojej pasji Mariola Saternus.

reklama

Praca z naturalnymi barwnikami wymaga naturalnych tkanin: lnu, wełny, jedwabiu. Każda inaczej przyjmuje kolory. Farbowanie na każdym etapie jest obcowaniem z naturą. Począwszy od spaceru, w czasie którego zbieram najróżniejsze liście i kwiaty, przez robienie kompozycji, gotowanie i parowanie, aż wreszcie rozwijanie tkaniny – opowiada Mariola.

 

naturalne farbowanie

Od liścia do tkaniny – jak powstaje barwny cud

Jej hobby sięga korzeniami do prastarego rękodzieła. – Kultura ludowa jest jedną z moich wielkich miłości.
Wychowałam się w regionie opoczyńskim, gdzie, szczęśliwie, jest ona wciąż żywa.
I chociaż znane powszechnie opoczyńskie pasiaki swoje kolory od II połowy XIX wieku zawdzięczają barwnikom syntetycznym, to kiedyś przecież wszystkie materiały farbowane były naturalnymi pigmentami.
Do dziś te tradycje przetrwały w zasadzie tylko w pisankarstwie.

Z naturalnymi barwnikami eksperymentuje od dawna. Robiła na przykład kolorowe tusze z maków czy kwiatów irysów, ale jak sama mówi, to były nieśmiałe początki.
Dopiero kiedy wraz ze znajomą wybrały się na kurs tkaniny artystycznej do Beaty Jarmołowskiej, znanej projektantki mody, która robi ręcznie unikatowe drukowane materiały z wełny i jedwabiu, odkryła w sobie miłość do farbowania.

 

Eksperyment, który zamienia się w sztukę - barwienie to proces, który uczy cierpliwości

Pierwszą tkaninę zabarwiła herbatami – czarną i zieloną – oraz jagodami. – Była dzika; nieregularne, przenikające się kolorystycznie plamy, coś pięknego – zachwyca się do dziś. Potem przyszedł czas na odciśnięte kształty.
– Natura jest niesamowita, niepowtarzalna – opowiada Mariola, układając liście i kwiaty na białym szalu z delikatnej wełny. – Nie jestem w stanie przewidzieć efektu mojej pracy, bo zależy on od wielu czynników, choćby stanowiska, z jakiego pochodzi roślina. Nawłoć może wybarwić się w różny sposób, co jest związane z tym, gdzie rosła.
Wiele wynika też z zaprawy, czyli wstępnej obróbki samego materiału w środowisku kwaśnym lub zasadowym. Do tego dochodzi także długość parowania, a więc moja cierpliwość i ciekawość – śmieje się Mariola.

Zobacz też: Rękodzieło artystyczne prosto z Warmii

 

naturalne farbowanie

Cierpliwość i ciekawość – sekrety naturalnego farbowania

Ekoprinty można zrobić w kilka godzin, ale najciekawsze rzeczy dzieją się, gdy rośliny oddają tkaninie swoje barwy powoli.
Pozostaje wyraźny stempel, a dookoła pojawia się mnóstwo kolorystycznych subtelności.
W praktyce wygląda to tak, że po powrocie z pracy podgrzewa garnek z farbującą się tkaniną przez kilka godzin, zostawia do wystygnięcia. I tak około dwóch tygodni.

– Nie ma już takich zim, żebym mogła spróbować techniki, o której tylko czytałam.
Zaprawioną tkaninę z roślinami do odciśnięcia zakopywano w śniegu, gdzie leżakowała aż do roztopów – opowiada.
– Przy okazji porządkowania działki przed budową wykopałam jednak z ziemi spódnicę fabryczną.
Szwy nie wytrzymały próby czasu, ale materiał przetrwał, wybarwiony na żółto, zielono, pomarańczowo.

Ubrania z plamką? Dostają drugie życie

Dom stoi na skraju wsi. Mariola w starym chlewiku urządza farbiarnię, aby latem móc prowadzić warsztaty i otwarte spotkania. Na strychu wykańcza „zimową” pracownię, żeby przez cały rok eksperymentować z roślinnymi kolorami.

Jest to swego rodzaju recykling – czasem jakaś plamka na odzieży powoduje, że ubranie idzie w odstawkę. Ta technika daje rzeczom nowe życie. Szczególnie że im tkanina bardziej sprana, tym chętniej poddaje się farbowaniu.

– Zebrałam już trochę fachowej literatury, bo wciąż się uczę, ale własnego kajetu z recepturami nie założyłam – mówi artystka. – Pozwalam się naturze zaskakiwać i wszystko w mojej eksperymentalnej farbiarni robię na oko.

Zobacz też: Strefa tkania – poznaj miękkie i otulające szale z Podlasia z wełny merynosów

ZDJĘCIA, TEKST i STYLIZACJA: GUTEK ZEGIER 

Zobacz również