Nie wystarczy uprawiać warzywa czy owoce bez chemii. Przed tobą szkolenia, kontrole i sporo pracy. Ale warto! Sprawdź, jak zostać rolnikiem ekologicznym.
Zasady prowadzenia gospodarstwa ekologicznego
Ewa dziesięć lat temu przejęła po ciotce siedlisko w okolicy Pułtuska. Na początku miała to być po prostu letnia dacza, ale po kilku latach zorientowali się z mężem, że więcej czasu spędzają na wsi niż w Warszawie. Sprzedali mieszkanie w stolicy i zdecydowali, że będą żyć z produkcji ekologicznej żywności. Patrzyłem na nich jak na wariatów i nie wierzyłem, że im się uda. Latem ubiegłego roku zobaczyłem ogłoszenie Ewy na jednym z portali oferujących ekoprodukty.
W swoim gospodarstwie uprawiała m.in. maliny, poziomki, zioła, ogórki i dynie. Robiła przetwory. Miała też mały sad z tradycyjnymi odmianami jabłek i tłocznię soków. Ze zdjęć i opisów wynikało, że to raj na ziemi.
Ale kiedy ją spytałem, okazało się, że stworzenie takiego raju wymaga cierpliwości, pieniędzy i ogromu pracy. Do produkcji roślin nie wolno bowiem używać nawozów sztucznych ani chemicznych środków chwastobójczych. Pozostaje tylko ręczne pielenie, płodozmian oraz naturalny nawóz. A jeśli chcemy sprzedawać ekologiczne jaja czy mleko, to inwentarz trzeba karmić właściwymi paszami.
Jak rozpoznać produkty ekologiczne?
Eko ma swoją cenę. Dlatego warzywa i owoce uprawiane w ten sposób są droższe od tych z supermarketów. Kilogram zwykłych buraków kosztuje ok. 2 zł, a ekologicznych 5-6 zł. Ekoburaki są też mniejsze, nieforemne, mają sporo niedoskonałości. Trudno jest jednak znaleźć klientów, którzy na oko uwierzą, że produkt jest ekologiczny.
Dlatego wielu rolników występuje o specjalne certyfikaty potwierdzające, że wszystko w ich obejściach produkowane jest w zgodzie z naturą. Jeśli zobaczycie na opakowaniu zielony prostokąt z listkiem ułożonym z białych gwiazdek, to macie pewność, że kupujecie produkt z ekocertyfikatem. Euroliść to znak obowiązujący w całej Unii Europejskiej. Czyli polski rolnik musi spełnić te same wymagania, co rolnik niemiecki, francuski czy hiszpański.
Jak uzyskać certyfikat ekologiczny?
Skąd listek? Przyznają go tzw. jednostki certyfikujące.W Polsce jest ich dziesięć. Wykaz można znaleźć na stronie Ministerstwa Rolnictwa (bip.minrol.gov.pl) w zakładce „Informacje branżowe”. Należy zgłosić się do takiej jednostki i wypełnić zgłoszenie oraz wniosek o certyfikację. Trzeba też dostarczyć wypisy z ewidencji gruntów, kopie map działek, a w niektórych przypadkach – kopię umowy dzierżawy. Musimy mieć również zaświadczenie o ukończeniu szkolenia z tzw. integrowanej produkcji rolnej, czyli prowadzonej w sposób zrównoważony, z szacunkiem dla środowiska. Szkolenia przeprowadzają wojewódzkie ośrodki doradztwa rolniczego.
Od przyjęcia wniosku i wszystkich dokumentów rozpoczyna się proces przestawiania gospodarstwa na ekouprawę. Standardowo trwa to dwa lata, a w przypadku upraw wieloletnich, np. sadowniczych, trzy. Oznacza to, że co roku od połowy maja do połowy września musimy się liczyć z pełną kontrolą gospodarstwa. I jeszcze za to zapłacić.
Ile kosztuje certyfikat ekologiczny?
Za gospodarstwo do 5 ha opłata wynosi co najmniej 700 zł rocznie. To spory wydatek, ale można też wystąpić o zwrot tej kwoty do Agencji Rynku Rolnego. Podczas kontroli inspektorzy sprawdzają m.in., skąd rolnik bierze nasiona i sadzonki do upraw, jak prowadzi rejestry, jak radzi sobie z chorobami zwierząt. – Ziemia nas nigdy nie okłamie – mówi jeden z inspektorów spółki Bioekspert przyznającej certyfikaty. – Jeżeli w czerwcu na plantacji nie będzie żadnych chwastów, to albo rolnik jest bardzo pracowity, albo coś jest nie tak. Wówczas może się pożegnać z certyfikatem – dodaje.
Dopłaty do gospodarstw ekologicznych 2017
Dopłaty na start. Rolnik może się ubiegać o dofinansowanie na okres przejściowy. Jego wysokość zależy od rodzaju uprawy i wielkości pola. Na przykład za hektar ziół można dostać do 1325 zł rocznie, za warzywa do 1557 zł, a za hektar sadu – nawet 1882 zł. Potem dopłaty nieco maleją, ale za to pojawiają się zyski ze sprzedaży. Na szczęście dzięki modzie na zdrowy styl życia uprawy ekologiczne coraz bardziej się opłacają. Dlatego zdarzają się oszuści, którzy używają znaku euroliścia na swoich opakowaniach, choć nie mieli certyfikatu. Ale to jest karalne i każdy, kto wprowadza klientów w błąd, musi się liczyć z przykrymi konsekwencjami.
Tekst: Mirosław Wesołowski, Atelier Wnętrz i Architektury
Zdjęcia: Karolina Migurska, Mariusz Purta, Shutterstock
Zapraszamy także do zapoznania się z prawem budowlanym: Mądry Polak przed szkodą.