

Co zrobić, gdy znajdziesz młodego ptaka?
Zwierzęta w naturzeZanim „porwiesz” rodzicom młode, dobrze się przyjrzyj. Dorośli na pewno są gdzieś w pobliżu i czuwają nad swoim pisklakiem czy podlotem.

Nie każdy ptak potrzebuje ratunku
Wiosna to czas, gdy podczas spaceru lub przy pracach ogrodowych spotykamy ptasie dzieci, zwane także pisklętami (od piszczenia), podlotami (bo słabo latają) lub nielotami albo kurczaczkami. Budzi się w nas chęć wsparcia ptaszyny, udzielenia pomocy lub wręcz uratowania.
Nie wszystkie interwencje są jednak uzasadnione. Te, które nie są, to tak zwany kidnaping, czyli porywanie dzieci.
Ten problem dotyczy nie tylko ptaków, ale też młodych ssaków. Skupmy się jednak na ptakach.
Pisklęta dzieli się na gniazdowniki i zagniazdowniki. To kluczowe dla rozpoznania zakresu pomocy lub jej braku.


Gniazdowniki i zagniazdowniki – co warto wiedzieć
Gniazdowniki – łyse, ślepe i nieporadne – są na życiowym starcie słabiej rozwinięte niż zagniazdowniki. Wymagają ogrzewania i troskliwej opieki – jak młode gołębie, kanarki, wróble czy sikorki. Zagniazdowniki od razu są zaradne; natura zadziwiająco dobrze przygotowała do życia młode derkacze i wodniki, a także głuszce i cietrzewie. Znam przypadek, gdy kilkudniowy derkacz, czarny jak smoła i puchaty, wszedł na kocyk opalających się w trawie ludzi, rozejrzał rezolutnie i po chwili znikł, zostawiając plażowiczów totalnie zszokowanych, na dodatek z otwartymi ze zdumienia ustami. Natychmiast zaczęły się telefony do znajomych, którzy choć trochę znają się na przyrodzie. Gdy dotarto do mnie, uspokoiłem towarzystwo i wytłumaczyłem, jaki to ptak (nad jeziorem mógłby być także wodnik). Gdybym powiedział, że widzieli małego diabła, pewnie też by mi uwierzyli.
Najbardziej zaradnymi zagniazdownikami są nogale, których 20 gatunków zasiedla Australię i Azję. Ich jaja inkubują się w ziemnych kopcach, a młode, gdy tylko wygrzebią się z takiego gniazda, od razu biegają, latają, szukają pokarmu.
Wśród gniazdowników są tzw. właściwe (kanarki, papugi, dzięcioły, wróble) i półgniazdowniki. Te ostatnie po przyjściu na świat co prawda potrzebują opieki i ciepła rodziców, ale są pokryte puchem i mają otwarte oczy. Tak jest u czapli, sokołów i jastrzębi. Pisklęta sów są pokryte puchem, jednak mają oczy zamknięte (po kilku dniach się otwierają).
Zobacz też: Kiedy zaczynają się upały, postaw poidełko dla ptaków w ogrodzie. Sprawdź jak Ci się odwdzięczą

Dlaczego nie wolno porywać ptasich podlotów
U ssaków też są gniazdowniki (ludzie, myszy, kuny i króliki) oraz zagniazdowniki, na przykład zające, sarny, jelenie.
Nieuzasadnione porwania dotyczą przede wszystkim ssaczych i opierzonych zagniazdowników.
Do Ptasiego Azylu w warszawskim zoo bywają, niestety, dostarczane młode derkacze i wodniki, bażanty i kaczki.
Zdarzyło się nawet, i to kilka razy, że ludzie przynosili podloty kukułek, argumentując, że w pobliżu nie było rodziców tego ptaka i tylko jakieś małe ptaszki się przy nim kręciły…
Czyli pierwsza zasada przy spotkaniu młodego ptaka jest taka, że jeżeli dziarsko biega, nie ganiamy go, nie łapiemy i nie dostarczamy do ośrodka rehabilitacji.
To samo z podlotami. Gdy chodzą, nawołują i potrafią utrzymać się na gałęzi, zostawiamy je.
Zwłaszcza młode kosy, kwiczoły, puszczyki, uszatki, kawki, sójki, sroki.
Co innego, gdy młody ptak jest łysy, ranny lub zupełnie nieporadny. Wtedy trzeba jak najszybciej oddać go w ręce fachowców.
Jest w Polsce ponad 70 ośrodków opiekujących się ptakami w potrzebie, więc dotarcie do najbliższego nie powinno stanowić problemu.
Na stronie Ptasiego Azylu znajdziecie porady, jak poznać gatunek młodego ptaka i jak z nim postępować.
Transport powinien odbywać się w kartonowym pudełku wysłanym np. sianem lub trawą (nigdy watą).
Lepiej pisklęcia nie karmić, bo można go niechcący skrzywdzić.
Jak postępować z młodym ptakiem – proste zasady
Podsumowując, gdy na naszą werandę bądź do altanki zajrzy młody ptak, to cieszmy się ze spotkania, sprawdźmy, co robi pies lub kot i w razie potrzeby zwabmy czworonoga do domu, ale nie szukajmy chleba czy sera do nakarmienia ptaszka. Można go też wynieść kilka metrów i posadzić na gałęzi drzewa, a potem dyskretnie obserwować, czy pojawili się rodzice.
Przesąd, że ptaki porzucają pisklęta, które pachną człowiekiem, bo były dotykane, ma korzenie w początkach ubiegłego wieku. Podobnie jak pomawianie bocianów o przynoszenie dzieci.
Działajmy więc racjonalnie i spokojnie, bo zastępowanie rodziców młodemu ptakowi jest bardzo trudne i zwykle zupełnie niepotrzebne.
o zwierzętach opowiada
dr Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo
