dom w stylu wiejskim z werandą

Urocze Roztocze: dom w stylu wiejskim z dużą werandą i dachem pokrytym gontem

Domy w Polsce

Basia ma kilka lat, mieszka w Hamerni, pół-Szwajcara. I sprowadziła siostrę Anię, która też zakochała wiosce na Roztoczu. Życie nie jest lekkie bez miejskich udogodnień. Prowadzenie gospodarstwa wymaga wysiłku. – Ale jest też spokojne, zgodne z rytmem natury. 

reklama

Z tamtych czasów najlepiej pamiętam drewniany niebieski dom babci Katarzyny – opowiada. – I jej ogródek pełen astrów i cynii. Umiała się nimi zajmować i przekazała mi tę pasję. Kocham wiejskie kwiaty i uwielbiam napracować się w ogrodzie. Ma jeszcze jedno wspomnienie. Idzie z siostrą Anią do sąsiadki, emerytowanej nauczycielki, u której stoi piękny stary kredens pełen zabytkowej porcelany. – Zachwyciłam się, wydawał mi się taki tajemniczy – mówi Basia. – W naszym domu nie było takich przedmiotów. Chyba wtedy zrozumiałam, że lubię rzeczy piękne i z historią.

Te wspomnienia z nią zostały. Nawet kiedy wyjechała do Szwajcarii, gdzie wyszła za mąż za André, pół-Polaka, pół-Szwajcara. I sprowadziła siostrę Anię, która też zakochała się w lokalnym chłopaku, Christophie. – To w Szwajcarii, chodząc jakieś 20 lat temu po górach, zachwycone chatkami dla turystów, przytulnymi i ślicznymi, wpadłyśmy na pomysł, żeby podobną wybudować w Polsce – opowiada.

Projekt rodzinny na dom w stylu wiejskim z werandą

Czas ich nie gonił, mogli wszystko spokojnie przemyśleć i przygotować. Siostry wraz z bratem Mariuszem kupiły ziemię w rodzinnej wsi. Tymczasem w Szwajcarii Basia z mężem zbierali na starociach meble i porcelanę, a Ania z Christophem je odnawiali. Potem powstał projekt chatki. Nawiązywała do roztoczańskiego budownictwa, zrobili tylko jedno odstępstwo – z myślą o przyszłych gościach, którym chcieli dom wynajmować, weranda jest większa niż tradycyjna. Dzięki temu mieszczą się na niej wygodna kanapa, stół z krzesłami, a nawet wiejska kołyska, która… służy za kwietnik.

Do budowy wzięli się jakieś siedem lat temu, po przeprowadzce do Polski. Wykorzystali drewno odzyskane z dawnej szkoły. Stare deski miały wiele warstw farby, a oni przemalowali je na niebiesko – w kolorze, który miał dom babci, zarazem tradycyjnym dla regionu (kojarzył się z wodą, więc odstraszał owady). – Ten odcień pasuje też do beztroskiej sielanki, którą chcieliśmy tu stworzyć – wyjaśnia Basia. Budową zajął się Mariusz. – To taki projekt rodzinny – uśmiecha się właścicielka. – Wszyscy dołożyliśmy do niego cegiełkę i wszyscy się nim cieszymy. Ja zajmuję się ogrodem, razem z Anią dbamy o gości, mój mąż, w Polsce nazywany Andrzejem, ciągle coś tu robi. Ma też kolejne marzenie. Z zawodu jest złotnikiem, ale niedawno zafascynował się kowalstwem i planuje wybudować obok małą kuźnię.

Urządzaniem zajęły się obie siostry. Wstawiły zabytkowe meble, na ścianach powiesiły stare fotografie i talerze. Wynalazły kaflowy kominek polskiej firmy Kratki, który wpasował się w rustykalne wnętrze. Robi klimat, bo chatka ma ogrzewanie gazowe. W kuchni można znaleźć wszystko, co trzeba, by gotować, jak we własnej, nawet mikser i stolnicę. Ale i tak ludziom z miasta najbardziej podoba się… spokój.

Inne życie na wsi

– Słyszę od nich, że tu pięknie, że czują się jak w domu własnej babci na wsi – opowiada Basia. – I serce mi rośnie. Życzliwość, którą dostajemy, uskrzydla, daje poczucie sensu i zwraca z nawiązką wysiłek włożony w to miejsce.

W przestronnym salonie tylko sofa i stylizowany kominek są nowe. Reszta  to antyki wygrzebane  na szwajcarskich targach staroci.
W przestronnym salonie tylko sofa i stylizowany kominek są nowe. Reszta to antyki wygrzebane na szwajcarskich targach staroci.
Meble z IKEA, a do tego stary stół, żyrandol, porcelanowe talerze  na ścianie i koronkowa serweta – przytulna kuchnia z nutą nostalgii.
Meble z IKEA, a do tego stary stół, żyrandol, porcelanowe talerze na ścianie i koronkowa serweta – przytulna kuchnia z nutą nostalgii.

Goście jedzą śniadanie na ganku albo tylko siedzą i patrzą na ogród w deszczu. Basia posadziła w nim byliny, te same, które hodowała babcia Katarzyna: cynie, astry, dalie, floksy. Ma też zakątek różany, który zrobiła na pamiątkę swojej pielgrzymki do Medjugorie. Część pozostawiła jednak jako dziką łąkę. – W tym roku jest wyjątkowo piękna, bo sporo padało – zachwyca się. – Uważam, że człowiek nie we wszystko musi ingerować. Trzeba zostawić przyrodzie wolność.

I dodaje: – Ja też tu czuję tę wolność. Gdy mieszkaliśmy pod Zurychem, życie toczyło się szybko – praca, dom, od siódmej do siódmej. Tu też dużo pracujemy, bo wszystko robimy sami, ale rytm wyznaczają przyroda, świty, zachody. Cieszę się, że wróciłam na wieś, do korzeni. 

Więcej zdjęć zobaczysz w galerii
 

KONTAKT DO WŁAŚCICIELI: UROCZEROZTOCZE.PL

Tekst: Agnieszka Wójcińska  

Zdjęcia: Igor Dziedzicki  

Stylizacja: DEsna studio

Zobacz także: Zaczarowane siedlisko z drewna na warmińskiej wsi

Zobacz również