Dom na wsi pełen koszyków i plecionek
Domy w PolsceW tym domu pod lasem tradycja harmonijnie przenika się z nowoczesnością. – Lubię zbierać piękne rzeczy. I nowe, i stare, które odnawiam – mówi Estera. – Zawsze znajdę na nie pomysł i miejsce w domu.
Jestem klasycznym przypadkiem zbieraczki – mówi Estera. – Pięknych rzeczy wypatruję wszędzie: na pchlich targach, w sklepikach ze starociami i... w sieciówkach. W Action, Jysku, Tesco, H&M Home czy Zara Home można często znaleźć skarby. Jeśli coś mnie zachwyci, nie mogę się oprzeć pokusie i od razu kupuję. Nawet gdy teraz mi się nie wpasuje, to na pewno kiedyś się przyda.
Jej największa miłość to kosze, koszyczki i plecionki. Ma ich w domu pełno, praktycznie w każdym pokoju i w łazienkach. Nie tylko takie do przechowywania, ale także miski, fotele, a nawet ramki od luster w sypialni. Z koszyków sama zrobiła żyrandole do salonu, a drzwi od garderoby ozdobiła sznurkową makramą.
Wiejskie klimaty
Plecione rzeczy idealnie pasują do jej i Bartka domu. Wybudowali go na wsi, pod lasem, w miejscowości, gdzie mieszka babcia Estery. To u niej jako dziewczynka spędzała wszystkie wakacje. – Beztroskie i cudowne, bo razem z kuzynkami miałyśmy totalną wolność – opowiada. – Chciałam, żeby nasze miejsce pasowało do tych młodzieńczych wspomnień, żeby to był wiejski domek. Wnętrza są więc trochę rustykalne, trochę w stylu farm house. Ale w zasadzie to mieszanka moich zachwytów nad różnymi przedmiotami, które zestawiam i przestawiam, jak mi podpowiada intuicja.
Zrób to sam
Gdy powstawał nasz dom, odkryłam, ile frajdy można mieć z urządzania. Chyba dlatego cały czas wprowadzam jakieś nowości. Poza tym zmieniają się nasze potrzeby i gusta. Kiedyś uwielbiałam ludwiki – w tym stylu mamy stół, krzesła i witrynę – prezent od mojego taty. Teraz powolutku myślę, czy nie wymienić ich na meble klasyczne, ale nieco bardziej nowoczesne. Chciałabym też sprawić, by nasza rustykalna kuchnia była bardziej elegancka. Już nawet kupiłam złote uchwyty, którymi zastąpię obecne, czarne.
Drugie życie pięknych przedmiotów
Meble, które mi się opatrzą, sprzedaję na OLX, tam też często wyszukuję rzeczy, które odnawiam. Ale nie zawsze. Pamiętam, jakrodzina likwidowała mieszkanie po dziadkach męża. Miało już nic tam nie być, jednak pojechaliśmy jeszcze zerknąć. I znaleźliśmy cuda: piękną półeczkę z rzeźbionymi wspornikami i wieszakami na kubki, która jest dziś ozdobą naszej kuchni, mały wiejski stołeczek i zegar z wahadłem.Wystarczyło je odświeżyć i przemalować na biało. Estera postanowiła bowiem, że wnętrza ich domu będą przeciwieństwem poprzedniego mieszkania, z kolorowymi ścianami i ciemnymi meblami. – Byłam już tym zmęczona i trochę przytłoczona – tłumaczy. – Teraz jedyne ciemne sprzęty to szafki w górnej łazience, specjalnie dla Bartka, bo takie mu się najbardziej podobały. No i fajnie kontrastujące z bielą dodatki typu lampy czy stara drabina w salonie, którą uratowałam z kontenera i przerobiłam na wieszak. Dawanie rzeczom drugiego życia bardzo mnie ekscytuje.
Życie daje pretekst do nowych zmian
Teraz najpoważniejsze wyzwanie to przerobienie dotychczasowej pracowni gospodyni na pokój dla Bruna. Miała tam maszynę do szycia i odnawiała starocie. Stolik zastąpi komoda na rzeczy synka, a kanapę – dziecięce łóżeczko. Nie zmienią się tylko ukochane plecionki.
– Pracownię przeniosłam do pokoju obok, ale na razie nie bardzo kiedy mam usiąść do maszyny. Czasem z utęsknieniem myślę o chwili, gdy mały będzie starszy – mówi Estera. – Znów będę szyć, ustawię kwiatki w jego zasięgu, powieszę ozdoby, które trzeba było schować. Mam nadzieję, że zarażę go pasją do pięknych przedmiotów.
Więcej zdjęć w galerii.
Tekst: Agnieszka Wójcińska, stylizacja: Karolina Migurska, zdjęcia: Karolina Migurska i Mariusz Purta