reklama

Nieduży fioletowy zimowit jesienny bardzo krokusy przypomina, ale zwiastuje zupełnie inną porę roku... 

Rośliny wyczuwają nadchodzące chłody i zbliżającą się zmianę pór roku. Po czym to poznać? Zasychają, ubywa im kwiatów, znikają kolorowe płatki, piękny zapach słabnie. Wtedy najważniejsze jest wytworzenie i wysianie nasion. To konieczne, by mogły odrodzić się w następnym roku.

Byliny gromadzą zapasy pod ziemią, w korzeniach. Gdy będzie ich wystarczająco dużo, spokojnie zasną. Ale to nie znaczy przecież, że ogród szarzeje, że nic w nim nie kwitnie. Wiele kwiatów cebulowych, a także kolorowych wrzosów, wczesną jesienią wygląda najefektowniej.

Zimowity to chyba najlepiej znane rodzime rośliny cebulowe, kwitnące na przełomie lata i jesieni. Te dziko rosnące niezbyt często się spotyka. Szczęścia można szukać na południu kraju, na wzgórzach pokrytych łąkami. Tam, gdzie ludzkie ścieżki prowadzą rzadko, wciąż widuje się spore łany.

Jesień jak wiosna

Natura wyznaczyła zimowitom dziwny tryb życia, trochę pośpieszny. Wiosną wypuszczają liście, potem krótko, przez mniej więcej dwa miesiące, zbierają związki organiczne w podziemnych bulwach, w końcu zasychają. Ale to tylko krótka drzemka, którą przerywają sierpniowe upały. I zamiast czekać do wiosny, zimowity właśnie teraz chwalą się pąkami i kwiatami.

Kielichy pojawiają się całymi łanami, a ogród przybiera odświętny, iście wiosenny, fioletowy wygląd. Bywają i białe polany. To dwa najczęściej spotykane kolory. Całe przedstawienie trochę przypomina marcowe kwitnienie krokusów.

reklama



Często kwiaty, zwłaszcza u odmian uprawnych, są tak okazałe i ciężkie, że podstawy nie wytrzymują i zimowity kładą się na ziemi. To trochę utrudnia zadanie jesiennym trzmielom i innym owadom, dla których takie widowisko jest również smakowitą ucztą. Ale generalnie zwierzęta omijają zimowity z daleka – są to bowiem rośliny trujące, ich liście, bulwy, a nawet nasiona wypełnia kolchicyna. Jednak dla nas to dobra wiadomość, w końcu taki niebezpieczny kwiatek rzadko bywa celem ataków szkodników. Dzięki temu ogrodowe zimowity rosną zdrowo i są długowieczne.

Na żyznych i wilgotnych glebach pięknie się rozrastają. Z każdej bulwy w sezonie powstają dwie, a nawet trzy kolejne, i zimowitowy łan co roku się powiększa, długo zdobiąc ogród.

Kompania na chłodne dni

Jedyny mniej atrakcyjny moment w towarzystwie zimowitów to czerwiec. Liście wówczas schną, a rośliny zapadają w wakacyjną drzemkę. Ale nie martwiłbym się tym na zapas. Wtedy jest przecież tyle innych bylin czy ziół, którymi można zamaskować tę niedoskonałość.

Poza tym bulwy są niekłopotliwe. Sadzimy je raz i mamy ozdobę na lata. Najlepiej na początku jesieni teraz kupić ciekawe okazy. Przy odrobinie szczęścia być może spotkamy też w centrum ogrodniczym cebulki jesiennych krokusów. A nuż będzie wśród nich słynny szafran? Z jego kwiatów robi się najdroższą przyprawę na świecie.

W Pakistanie, Indiach i północnej Afryce ręcznie wycina się długie, intensywnie pomarańczowe znamiona słupków. Niestety, szafranem będziemy się cieszyć tylko przez jeden sezon, ponieważ ciepła pora roku u nas jest dla niego za krótka.

Do jesiennego towarzystwa polecam również dosadzenie bulw cyklamenów neapolitańskich. Mają cudnie wzorzyste liście i całkiem nieźle zimują. Jeśli dostaną dobrą ziemię zasiloną próchnicą z liści, mogą powtarzać kwitnienie każdego roku.  

Warto wiedzieć

* Jesienią kwitną także sternbergie (Sternbergia lutea), których cebulki niekiedy można spotkać w naszych centrach ogrodniczych. Kwiaty tych roślin przypominają żółte krokusy i zdarza się, że zakwitają również wczesną wiosną. Tajemnicą bujnego rozwoju większości kwiatów cebulowych wcale nie jest wyjątkowo żyzne podłoże, lecz odpowiedni drenaż. Te rośliny nie lubią podmokłych, grząskich terenów i podtopione często gniją.

* Zimowity wcale nie muszą zapowiadać nadejścia zimy. Wprost przeciwnie, bywają zwiastunami jej zakończenia. Zimowit węgierski jest na przykład gatunkiem lutowym. Niekiedy wyprzedza nawet najwcześniejsze krokusy.

* Kwiatów tych nie wolno zbierać – w naturalnych siedliskach znajdują się u nas pod ochroną. To cenne rośliny. Mimo że zawarta w nich kolchicyna jest trująca, bywa wykorzystywana w niektórych lekach przeciwbólowych oraz przy leczeniu nowotworów.

Witold Czuksanow
Dziennikarz, ogrodnik, współtwórca programu telewizyjnego „Rok w ogrodzie”
zdjęcia: shutterstock, materiały prasowe

Zobacz również