Dom bliżej natury: Wilcza Ostoja

Dom bliżej natury: Wilcza Ostoja

Domy w Polsce

Powstała z miłości do Skandynawii, dzikiej przyrody i fascynacji wilkami. Kasia i Mariusz zbudowali ją na pięknym Pojezierzu Drawskim, bo znaleźli tu wszystko, co kochają: las, wodę i spokój. 

reklama
Wilcza ostoja wnętrze

Skandynawia w Polsce

Jak to na pojezierzu, wszystko zaczęło się od żagli. Mariusz pierwszy raz przyjechał do Złocieńca, by na pobliskim jeziorze Siecino szlifować swój warsztat żeglarski. Malownicza okolica tak mu się spodobała, że następnym razem zabrał ze sobą żonę.

– Gdziekolwiek spojrzałam, tylko pagórki i lasy sosnowe, a do tego krystaliczna woda jeziora i rzeki Drawy. Wokół ani żywej duszy. Dzicz po prostu – wspomina Kasia. – Kiedyś marzyłam o chacie w ukochanych Bieszczadach, ale pomyślałam, że tutaj też jest trochę jak w górach. I tak zamiast wyjeżdżać z rodzinnego Kołobrzegu na drugi koniec Polski, wybraliśmy Pojezierze Drawskie – dodaje.

Kupili ostatnią wolną działkę, jaka była do sprzedania w tej okolicy, i od razu zabrali się do budowy. To nie przypadek, że dom wygląda jak te na szwedzkim albo norweskim wybrzeżu. Oboje kochają Skandynawię, a podróżując po niej, niejeden raz mieli okazję, by dokładnie podpatrzeć, jak ludzie się tam budują i urządzają. 

– Wymarzyliśmy sobie, że będzie w nim otwarta przestrzeń, wysoki sufit, a do tego dużo bieli i drewna. Ogromny taras i zadaszona weranda, gdzie bez względu na pogodę można przyjemnie spędzać czas – opowiada Mariusz. Do tego dobrali dodatki i trochę drewnianych mebli. Niektóre z nich Mariusz zrobił sam. Szafka pod umywalką w łazience i stół na werandzie to jego dzieło.


 

Wilcza Ostoja kanapa i psy

Majsterkowe hobby i retro znaleziska

– Powstał ze starych szalunkowych desek, które znalazłem u sąsiada budowlańca. Wystarczyło je oszlifować, przypalić, zabejcować i gotowe – dodaje. Na liście do zrobienia czekają teraz ławki-siedziska przy ognisku, a w przyszłości pomost. Nietuzinkowe drobiazgi takie jak dzbanki, świeczniki, poduchy często udaje im się znaleźć w internecie, ale Kasia ma też dostęp do ich tajnego źródła – garażu swojej babci. – Ostatnio wyszperałam w nim stary kosz z kabłąkiem. Ma chyba ze sto lat, ale do naszego salonu wpasował się idealnie – zdradza. 

W Ostoi można odpoczywać na wiele sposobów, lecz gospodarze najchętniej ruszają w teren. Mariusz spędza czas na rowerze albo pod żaglami.

Kasia trenuje bieganie. Na ścieżkę często rusza z którymś z czworonożnych pupili. Psy pokochała dawno temu, na tyle, że chciałaby pracować z nimi zawodowo. Sama ma cztery, w tym trzy przygarnięte ze schroniska. Podziwia rasy zaprzęgowe, takie jak siberian husky. Zrobiła kurs maszerski (nauka samodzielnej jazdy psim zaprzęgiem), bo ma nieśmiałe plany, by w Ostoi też można było kiedyś przejechać się takim zaprzęgiem.

Wilcza ostoja kuchnia
Wiklina, drewno, przytulne tkaniny i kolory z natury sprawiają, że w Ostoi świetnie czują się i ludzie, i zwierzęta.
Wilcza ostoja wnęka

Dzicy sąsiedzi 

– Podczas zajęć zafascynowały mnie też wilki. Są dzikie, piękne, inteligentne, a przy tym kochają swoje rodziny, zupełnie jak ludzie – opowiada Kasia. Dlatego dom nad jeziorem Siecino nazwali Szara Wilczyca, bo kolorem przypomina umaszczenie rasowej wadery. Każdy, kto ich odwiedza, znajdzie tutaj mnóstwo albumów i książek o tych zwierzętach, a dzięki pomocy Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” powstanie w pobliżu ścieżka edukacyjna. 

W Wilczej Ostoi spędzają prawie każde święta. Jesienią wpadają na grzyby i po słynny drahimski miód. Latem goszczą letników. – Kiedyś znajomi wpadli tu na lato. Opowiedzieli o tym swoim przyjaciołom i tak się zaczęło – mówi Mariusz. Goście przyjeżdżają na kajaki, rowery albo żeby pojeździć konno. Uczą się rękodzieła – ceramiki, wikliniarstwa. A w położonym nieopodal Jeleninie podglądają setki jeleni i danieli, które harcują po jednym z największych parków jeleniowatych w Polsce. 

Wilcza Ostoja przyciąga tych, którzy tak jak gospodarze kochają przyrodę. A że ich nie brakuje, niedawno nieopodal Szarej Wilczycy stanęły jeszcze dwa mniejsze domki – Szlachetny Jeleń i Szczwany Lis. Goście powinni wytężać słuch, bo, jak twierdzi Mariusz, na pojezierze wracają wilki, a w okolicy widziano pojedyncze watahy. Pewnie nieraz zawyją w oddali. I dobrze. W końcu nazwa zobowiązuje! 

Tekst: Monika Kaszuba  Zdjęcia: Michał Mrowiec  Stylizacja: Natalia Stasio

 

 

 

Zobacz również