dom na wsi po remoncie

Wymarzone siedlisko Oli i Marcina w domu z polnych kamieni

Domy w Polsce

Szósta rano – kawa na pomoście. Ósma – wyprawa po twaróg i kurę. Dziesiąta – szukanie zasięgu pod kościołem. Potem pół dnia Ola gotuje rosół, a Marcin przycina jabłonki. Dwudziesta – rozgadana kolacja. Dwudziesta druga – wszyscy w łóżkach. Tak się żyje w wiosce na końcu świata, w domu, który jeszcze niedawno nadawał się wyłącznie do remontu, a dziś jest pełen światła i kolorowych dodatków.

reklama

Cel: zamieszkać w domu nad jeziorem

Wymarzone siedlisko nad jeziorem. Takie słowa Ola wpisywała w wyszukiwarkę. Bez jeziora nie wyobrażała sobie przyszłego życia. – Pracowałam wtedy w Warszawie. Kiedy pytałam znajomych, gdzie tu pojechać nad wodę, robili wielkie oczy – opowiada. Ola i Marcin pochodzą ze Szczecina, gdzie wody jest pod dostatkiem. Ona – typowa ryba, on – był nawet ratownikiem. Jednym słowem, wodniacy ze stolicy mogli się wyrwać najwyżej nad Zegrze. Postanowili to zmienić. Plan był taki – wyłowić z sieci kilka ofert, zobaczyć i kupić. Nie miało znaczenia, w jakiej części Polski.

 

 
Dom z kamienia zmieniony w siedlisko wysokie stropy
Ściany zbudowane są z kamienia, którego pełno w okolicy. Podczas remontu trzeba było wymienić zaprawę ze słomy i gliny na betonową. Ależ to była żmudna robota! Na podłodze są sosnowe deski pomalowane na biało.

Jak znaleźć swój idealny dom na wsi do remontu

Pewnego wieczora, kiedy Ola wertowała internet, zobaczyła dom jak z marzeń. Następnego dnia chciała pokazać ogłoszenie mężowi, ale nie mogła już go znaleźć. – Myślałam, że się zapłaczę. Na szczęście wysłałam komuś link i udało się odzyskać informację – opowiada. Wsiedli więc w samochód i po trzech godzinach trafili na miejsce. Pod Ełk, nad malownicze jezioro Krzywe. Pora nie była najlepsza, środek zimy i plucha, a wiadomo, że przy takiej pogodzie nic nie wygląda dobrze.

– Ale dom był urzekający. Stary, z ogromnych głazów, choć niepokojąco pochylony w jedną stronę – wspomina Ola. Ściągali potem różnych fachowców, aby zapytać o ratunek dla kamiennej konstrukcji. Wszyscy kiwali głową i mówili: „zburzyć”. Nowi właściciele postanowili jednak ratować za wszelką cenę. 

Dom z kamienia zamieniony w siedlisko piec
Kamienny komin został otynkowany, ale nie na równiutko, i pomalowany na biało. Dzięki temu nie sprawia już takiego ponurego wrażenia.

Remont starego domu na wsi i wykopane skarby

Dom wyremontowała ekipa ze Starych Juch. – To fachowcy jakich mało – mówi Ola. – Wyprostowali go, podparli, ale łatwo nie było – dodaje. Do dziś wspomina mrożące krew w żyłach telefony od chłopaków z budowy. – Pani trzyma kciuki, aby wszystko się nie zawaliło, bo robimy okno – słyszała w słuchawce. Siedzieli więc z Marcinem przez cztery godziny i te kciuki trzymali. 
Postanowili zachować tylko stare mury. Trzeba było pozrywać karton-gipsy z tej części domu, gdzie mieszkali ludzie. W drugiej, dla zwierząt, wystarczyło wyszorować kamienne ściany. – Niestety, czasem słyszę korniki, ale mam nadzieję, że dom się nie zawali, skoro już tyle przeszedł przez 120 lat – śmieje się Ola. Zastanawiała się też wiele razy, kto tu mieszkał. Zajrzała więc do gminnego archiwum. Przed laty wieś odwiedził starszy pan. Spacerował, oglądał wszystko z wielkim smutkiem w oczach i opisał historie sprzed lat. Ola dowiedziała się, że przed wojną w wiosce żyło 500 osób, były nawet dwie karczmy. Po kamiennej, opadającej w kierunku jeziora drodze dzieciaki jeździły na sankach. Podobno ktoś we wsi wykopał skrzynię ze skarbami... A i ona, kiedy sadziła rośliny w ogródku, znalazła nogę od wanny, takiej na lwich łapach. Wykopała też tabliczkę z niemieckim nazwiskiem. Wybrała się wtedy na miejscowy cmentarz z nadzieją, że odnajdzie nazwisko, ale groby są tam zniszczone, a napisy zatarte. Może kiedyś spisze te wszystkie opowieści?
Siedlisko w domu z kamienia, kuchnia
Proste meble kuchenne znaleźli w Ikea. Stół zrobili sami. Do zamówionego u stolarza blatu dodali nóżki skręcone z rurek kupionych w markecie budowlanym. Pomalowali je tylko farbą w spreju.

Siedlisko wakacyjne Krzywe 3

Ola wstaje o 5.30 i dzień zaczyna od ćwiczenia jogi, potem jest kawa z widokiem na jezioro. – Mamy taki zwyczaj, że z kubkami idziemy na pomost. Siadamy, gadamy i jest cudownie – opowiada. Potem stara się trochę popracować. Ponieważ w wiosce jest kłopot z zasięgiem, jedzie... pod kościół.
Równie ważną częścią dnia jest przygotowanie jedzenia. Wiadomo, że twaróg kupią u Agnieszki, która czasem ma też pyszną wołowinę. Po jajka idzie się do pani Krysi. Inna sąsiadka ma wspaniałe kury. Dlatego rosół jest tu taki dobry. A jak pachną własne warzywa! Sadzonki sprezentowała jej mama i pomogła je wkopać. – Była wtedy paskudna pogoda, padał śnieg z deszczem. Myślałyśmy, że z roślin nic nie będzie, ale w żyznej ziemi wszystko rośnie jak szalone – chwali się Ola. Ma też stary sad, który po odchwaszczeniu i przycięciu gałązek pięknie owocuje. Jesienią obdarowuje znajomych pysznymi jabłkami. 
Życie na wsi jest takie, jak być powinno. – Mamy  typowo warszawskie dzieci, które się nie nudzą. A to idą do szczeniaków sąsiadów, a to na konie, a to powłóczą się nad wodą. Nie potrzebują miasta – kwituje. Największym odkryciem jest dla niej to, że bez zasięgu internetu dzieciaki odzyskują głos i rodzina może pogadać. Ostatnio córka zażyczyła sobie kłębek muliny, będzie robiła bransoletki.
 
Więcej zdjęć z siedliska w domu z polnych kamieni zobacz w galerii
 
Aleksandra Klonowska-Szałek i Marcin Szałek prowadzą dom wakacyjny Krzywe 3
Tekst: Beata Woźniak  Zdjęcia: Michał Mrowiec  Stylizacja: Michał Gulajski

Zobacz również